artukuły historyczne dotyczące Jerzwałdu i okolic

Moderatorzy: Ewingi, Kazimierz Madela

Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

artukuły historyczne dotyczące Jerzwałdu i okolic

Post autor: mirekpiano »

na stronie głównej portalu, w zakładce
HISTORIA JERZWAŁDU I OKOLIC
http://www.jerzwald.pl/index.php/historia.html

zamieściłem artykuły nadesłane przez Kazimierza Madelę - znawcę i pasjonata historii naszego regionu.
Ostatnio zmieniony 2011-10-16, 15:16 przez mirekpiano, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

historia Siemian

Post autor: mirekpiano »

do tego dodałem jeszcze artykuł Kazimierza Madeli "Z dziejów Siemian"
http://www.jerzwald.pl/index.php/histor ... emian.html
Ostatnio zmieniony 2011-10-16, 15:17 przez mirekpiano, łącznie zmieniany 1 raz.
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

z dziejów Zalewa

Post autor: Kazimierz Madela »

Prośba miasta Zalewa wysłana na obrady sejmu krajowego w Królewcu w 1612 r.*


1. Miastu, które nie uprawia handlu i swoją egzystencję opiera na słodowaniu i warzeniu piwa, niezwykle szkodzi fakt, że karczmarze, szczególnie w Dobrzykach, Starym Dzierzgoniu i Monasterzyskach, warzą piwo sami. Uprasza się zatem nakazać tym karczmarzom, aby piwo kupowali w Zalewie, gdy nie będą mogli pokryć swojego zapotrzebowania na nie w Przezmarku.

2. Wbrew zarządzeniu krajowemu i ze szkodą dla miasta Zalewa wolni, sołtysi, karczmarze i chłopi podejmują bez ustanku warzenie piwa na śluby, chrzciny i uroczystości cechowe, chociaż zezwala się tylko wolnym i chłopom warzyć jeden kocioł piwa w czasie żniw. Uprasza się o zabronienie tego tym ludziom i w przypadku naruszenia zakazu konfiskaty urządzeń piwowarskich.

3. Sołtysi, wolni, karczmarze i chłopi sprzedają zboże i len handlarzom, co psuje rynek miejski i szkodzi miastu, gdyż mieszkańcy muszą kupować te towary od tych handlarzy po podwójnej cenie. Nadto handlarze ci wywożą też te towary do innych miejscowości, co powoduje powstanie ich niedostatku w mieście. Uprasza się o nakazanie wymienionym na początku ludziom, aby swoje produkty sprzedawali tylko na rynku w Zalewie.

4. W Zalewie brakuje drewna na mosty, budynki i opał. Z uwagi na jego wysokie ceny niektóre parcele w mieście stoją puste, a domy wymagające naprawy nie mogą być remontowane. Uprasza się o to, aby mieszkańcy Zalewa mogli pozyskiwać drewno z lasów witoszewskich po ustaleniu znośnej taryfy w stosunku do oddawanego za to owsa.

5. Zaopatrywanie Koszajn w piwo należało kiedyś do Zalewa, lecz od pewnego czasu zostało powierzone Florianowi von Diebes. Uprasza się o zwrócenie tych uprawnień miastu Zalewo, które jest biedne i utrzymuje się ze sprzedaży piwa.

6. W ostatnim czasie rozprzestrzeniło się w okolicy grasowanie partaczy, co przynosi wielkie szkody porządnym rzemieślnikom z Zalewa. Uprasza się o podjęcie działań w celu ukrócenia tego procederu.

7. Miasto Zalewo posiadało wcześniej prawo połowu ryb na jeziorze Niemoje**. Jednak od czasu, gdy za pozwoleniem wojewody z Przezmarka rybołóstwo na nim uprawia Hillebrand von Diebs, miastu nie wolno łowić na tym jeziorze. Uprasza się o zezwolenie dla Zalewa na połowy ryb na jeziorze Niemoje w uprzednim zakresie.

8. Wieś Kupin sięga aż do ogrodów Zalewa i w wyniku tego jest mało ścieżek i pastwisk między wsią i miastem, co wywołuje niekończące się kłótnie między mieszczanami i chłopami z Kupina oraz nieustające rekwirowanie przez tych ostatnich bydła przechodzącego przez granicę. Uprasza się o przekazanie Zalewu łanów kupińskich po tanich procentach i bez szarwarku.

Książę Prus przekazał prośby Zalewa staroście Przezmarka Albrechtowi von Kalnein do zaopiniowania. Urzędnik ten 26 listopada 1612 r. poinformował księcia o potrzebie pozytywnego załatwienia petycji zalewskiej z następującymi uwagami:

1. Odnośnie rybołóstwa na jeziorze Niemoje, to Zalewo nie pozyskuje w nim ryb od czasu, gdy ma pozwolenie łowić na jeziorze Ewingi. Dlatego jezioro Niemoje użytkuje Hillebrand von Diebes, za co płaci 12 guldenów rocznie, lecz od pewnego czasu zalega z opłatami. Jeżeli zatem Zalewu zostanie przyznane prawo połowu ryb na jeziorze Niemoje, to w zamian za to nie powinno łowić na jeziorze Ewingi.
2. Przekazanie Zalewu łanów kupińskich po tanich procentach i bez szarwarku jest problematyczne z następujących powodów; we wsi Kupin mieszka 17 chłopów z dwoma łanami każdy, które są obłożone 8 guldenami procentów rocznie od każdego łanu, do tego są tam jeszcze łany sołtysa, proboszcza i konsystorza. Z kolei szarwark obejmuje prace chłopów z Kupina przy zakładaniu pastwisk miejskich, cięciu drewna, budowie płotów i czasami spełniania usług pocztowych po przybyciu władz. Z tych powodów nie proponuję, aby tą prośbę Zalewa rozpatrzyć przychylnie.


Odpowiedzi księcia nie znamy. Zdaje się jednak, że oparł się na opini starosty Przezmarka.

* Ernst Deegen „Geschichte der Stadt Saalfeld Ostpr.“ 1905

** Jezioro Niemoje – obecnie podmokłe łąki po północnej stronie Zalewa.

Tłumaczenie: Kazimierz Madela (Jerzwałd)
Ostatnio zmieniony 2010-03-02, 11:44 przez Kazimierz Madela, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Kolejny artykuł do działu historycznego nadesłał p. Kazimierz Madela.
Tym razem jest to "Wilkierz Zalewa z 1560 r", który ma ogromne znaczenie dla poznania historii naszego regionu.
http://www.jerzwald.pl/index.php/histor ... 560-r.html

serdecznie dziękujemy.
Ostatnio zmieniony 2011-10-16, 15:18 przez mirekpiano, łącznie zmieniany 1 raz.
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Klasztor franciszkanów w Zalewie

Post autor: Kazimierz Madela »

Klasztor franciszkanów w Zalewie

W latach 1480-1525 istniał w Zalewie klasztor franciszkanów. O tym ważnym fakcie jest dziś mało wiadomo, gdyż w literaturze polskiej brak jest wiadomości na ten temat. Tylko nieliczne informacje o tym klasztorze przekazali historycy S. Grunau, C. Hennenberg, J. Leo, A. Lucanus i M. Toeppen. Są to jednak wiadomości niepełne i często błędne, gdyż mylnie podawano na przykład nazwę klasztoru, jego założyciela i dzieje. Materiały archiwalne dotyczące klasztoru zalewskiego znajdowały się do II wojny światowej w archiwum w Królewcu. Były to oprawione w skórę dokumenty spisane ręcznie w końcowym okresie państwa zakonnego i w początkach istnienia Księstwa Pruskiego. Obecnie materiały te uchodzą za zaginione. W latach 1904-1905 notariusz i prawnik z Zalewa Ernst Deegen przestudiował te dokumenty oraz sporządził ich odpisy i opublikował*. Z wyników prac E. Deegena korzystał autor niniejszego opracowania.

Franciszkanie

Związki o charakterze klasztorów istniały już przed narodzeniem Chrystusa.
Pierwsze klasztory chrześcijańskie pojawiły się na terenie Orientu i Egiptu. Gromadziły one ludzi, którzy poświęcali się ascetycznemu praktykowaniu nauk Chrystusa w miejscach odosobnionych. Powstawały równocześnie zakony męskie i żeńskie przyjmujące różne nazwy. Członkowie zakonu rezygnowali z materializmu życia doczesnego i oddawali się służbie Bogu. Klasztory posiadały zatwierdzane przez papieży własne reguły, który były normą życia zakonu. Około połowy XI w. pojawiły się na obszarze Europy zakony żebracze. Były one poprzedzone ruchem plebejskim na rzecz ubogiego kościoła, wzorującego się na przykładzie Chrystusa i apostołów. W 1209 r. Giovanni di Bernardone (1181-1226), syn bogatego kupca sukiennego, założył zakon franciszkanów. Był to wędrowny kaznodzieja nazwany później Franciszkiem z Asyżu. Zakon franciszkanów propagował ideę ewangelicznego ubóstwa, odrzucenia wszelkiej własności i więzów rodzinnych, co miało doprowadzić do odrodzenia chrześcijaństwa. Franciszek z Asyżu spisał regułę zakonu, którą w 1223 r. zatwierdził papież Honoriusz III bullą „Solet annuere”. Krótko po śmierci Franciszka z Asyżu, ogłoszonego świętym w 1228 r., jego zwolennicy podzielili się na dwie grupy. Rozłam w zakonie był spowodowany sporami wokół reguły zakonnej założyciela i dotyczył głównie odmiennego zapatrywania się na sprawę przestrzegania ubóstwa. W rezultacie z zakonu franciszkanów wyłonili się w 1274 r. franciszkanie konwentualni i obserwanci. Frakcja konwentualna przyjęła łagodne prawa zakonne, zaś obserwanci (w Polsce nazywani bernardynami) zachowali surową regułę założyciela. Nazwa obserwanci pochodzi od słowa łacińskiego observa (zachować) i podkreśla, że obserwanci pragnęli zachować bez zmian wskazania św. Franciszka. W 1517 r. obserwanci odłączyli się od franciszkanów i utworzyli samodzielny zakon. W latach późniejszych z zakonu obserwantów wyłonili się reformaci (1532 r.) oraz kapucyni i bracia bosi (1619 r.). Zakon w Zalewie był zakonem franciszkanów obserwantów.


Dzieje klasztoru franciszkanów w Zalewie.

Klasztor zakonu franciszkanów obserwantów w Zalewie założył marszałek zakonu krzyżackiego Niklas von Gebesattel. Akt lokacji klasztoru wystawiono dnia 22 lutego 1480 r. na zamku w Przezmarku. Treść tego dokumentu brzmi w wolnym tłumaczeniu następująco:

„My, brat Niklas von Gebesattel, brat Zakonu Krzyżackiego pismem naszym oznajmiamy i czynimy wiadomym wszystkim, którzy je zobaczą, usłyszą lub przeczytają, że my ze szczególnych pełnomocnictw i rozkazu czcigodnego Mertensa Truchsses oraz za wolą i zgodą burmistrza, rajców i wszystkich mieszkańców miasta naszego Zalewa, na chwałę wszechmogącego Boga i pożytek rzymskiego kościoła świętego oraz szczęśliwość wielu dusz w dniu św. Piotra dajemy Ojcom i Braciom Obserwantom Zakonu Bosonogich z prowincji łotewskiej, jak ci przed nami i naszym Zakonem Krzyżackim Miłosiernego Boga pokornie o to prosili, plac budowy w mieście naszym Zalewie, na którym klasztor mają zbudować według swojej reguły zakonnej obserwantów. Mianowicie od Baszty Balwierskiej i tą włączając, wtedy w górę do rynku miejskiego, aż do ścieku przy uliczce Szewskiej (obecnie ul. Żeromskiego), dalej całą powierzchnię od rynku między murem miejskim a ściekiem przy ulicy Szewskiej, mierząc w linii prostej wzdłuż muru miejskiego do ostatniej budy przy Bramie Kupińskiej, aż za Basztę Więzienną z jej włączeniem i wtedy pod kątem prostym prosto z powrotem do ścieku uliczki Szewskiej. Wymienionym braciom przyrzekliśmy i zezwalamy za zgodą rajców i wszystkich mieszkańców miasta naszego Zalewa, że mogą oni z baszt korzystać oraz budować wieże i budy przy murze miejskim według własnej potrzeby, ale bez przeszkadzania i wzbudzania protestów innych. Mogą oni również na swoje potrzeby budować w murze miejskim i w pewnych miejscach mur wyłamać, aby pozyskać światło dzienne, z zastrzeżeniem, aby w tych oknach wstawić kraty stalowe.
Do tego wszystkiego zezwolili ojciec przełożony Conradus, stojący na czele prowincji wymienionego zakonu na Łotwie,biskup pomezański Johannes, kapituła z uprawnień papieskich i przedstawiciele wszystkich władz obserwantów, gdy przedłożono prawdziwe świadectwa, aby w wyznaczonym miejscu mogli oni klasztor swojej reguły budować zgodnie z prawem świętym, co przyjęto w naszej obecności i przytomności wielu ludzi godnych zaufania, też w obecności ojców i braci zgromadzonych obserwantów, takoż za wolą i zgodą wszystkich tych, którzy przedtem prawa do placu posiadali i dostali odszkodowanie przed jego odbiorem i przekazaniem na klasztor. Wtedy Conradus kazał tam ołtarz przygotować, przed którym wystąpił i odprawił mszę na chwałę Boga. A my, brat Niklas von Gebesattel, w tym samym dniu Piotrowym pomogliśmy położyć pierwszy kamień pod fundament kościoła klasztornego, który po zgodzie Ojca Świętego zostanie poświęcony świętemu Leonhardowi ku chwale Boga Naszego Wszechmogącego.
Na prawdziwość wszystkiego i wieczne zapewnienie zawieszamy siłą naszego urzędu pieczęć na ten list, który wystawiamy na zamku naszym w Przezmarku w dniu św. Piotra 1480 lat po narodzeniu Boga Naszego Wszechmogącego. Świadkami wszystkiego są w pełnej przytomności burmistrz, rajcy miejscy, tudzież kompani i wszyscy mieszkańcy naszego miasta Zalewa”. (tłumaczenie Kazimierz Madela) (cdn.)
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Re: Klasztor franciszkanów w Zalewie

Post autor: Kazimierz Madela »

Działkę pod klasztor franciszkanów o wymiarach około 125 na 80 kroków wydzielono w kształcie czworokąta w północno-wschodniej części Zalewa. Obecnie dłuższe boki owej działki odpowiadają odcinkom ul. Żeromskiego i ul. Ogrodowej, a boki krótsze odwzorowuje uliczka od rynku do cmentarza i ścieżka za blokiem Nr. 8 przy ul. Żeromskiego. Był to więc teren, gdzie obecnie stoją bloki mieszkalne z wielkiej płyty. Dzięki dokumentom z archiwum w Królewcu posiadamy dokładne informacje o zabudowie klasztoru. Składał się on wielu murowanych budynków. Najważniejszym z nich była klauzura z mieszkaniem przeora, celami mnichów, refektarzem (wspólna jadalnia), kuchnią, spiżarnią i piwnicami. Następnie krużganek, czyli otwarty korytarz arkadowy pełniący funkcję komunikacyjną oraz kościół pod wezwaniem św. Leonharda. Z aktu nadania klasztoru dowiadujemy się, że franciszkanom pozwolono zagospodarować dwie baszty w murach obronnych Zalewa. W jednej z nich mnisi umieścili bibliotekę klasztorną, w drugiej spichlerz. Na terenie klasztoru było też szereg mniejszych budynków: browar, przytułek dla chorych, dom podróżnych, pralnia i pomieszczenia gospodarcze. Wszystkie obiekty klasztorne otaczał dobrze utrzymany ogród z wieloma drzewami owocowymi.
Franciszkanie z Zalewa nosili szare habity z kapturem i biały sznur wokół pasa, a gdy nie chodzili boso, zakładali sandały, stąd nazywano ich też „bosonogimi” lub „sandalarzami”. Było im surowo zabronione posiadanie własności prywatnej, zaś klasztor zalewski należał do papieża i mnisi mieli tylko prawo jego użytkowania. Po przyjęciu trzech ślubów klasztornych: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, głównym zajęciem franciszkanów była modlitwa i opieka nad chorymi. Dla potrzeb ciała franciszkanie mogli prosić w Zalewie o jałmużnę, ale zakazane im było przyjmowanie pieniędzy, za wyjątkiem datków dla chorych. Zdaje się jednak, że jałmużna nie pokrywała potrzeb zakonników i dlatego klasztorowi nadano trzy łany ziemi (ok. 50 ha) na północ od Zalewa. Pole to, nazywane morgami klasztornymi jeszcze do 1898 r., graniczyło z murami miejskimi i drogą na Pasłęk oraz dochodziło do strumienia Struga i ziemi kupińskiej. Nie wiemy dokładnie, ilu mnichów mieszkało w klasztorze zalewskim. Liczbę braci zakonnych nie daje się też ustalić z faktu posiadania przez klasztor 50 ha ziemi i browaru, ale nie było ich chyba więcej niż trzynastu. postaci.
W przekazach historycznych napotykamy na ciekawą informację o istnieniu podziemnego tunelu, który prowadził z klasztoru zalewskiego do kościoła św. Jana Ewangelisty. Zdaje się jednak, że jest to tylko legenda. Powstała ona w wyniku fantazjowania byłych mieszkańców Zalewa, którzy nie potrafili sobie wyobrazić klasztoru bez jakichś wielkich tajemnic. Z całą pewnością kościoły stanowiły dawniej miejsca schronienia i obrony mieszkańców przed agresorem w czasie oblężenia miasta. W chwili gdy zakładano miasto, często budowano też tunele podziemne. Prowadziły one najczęściej z kościołów do odległych miejsc i zapewniały łączność ze światem zewnętrznym. Przejścia takie umożliwiały wyniesienie z miasta pieniędzy i kosztowności oraz dostarczanie oblężonym żywności, a także ucieczkę. Jednak w przypadku klasztoru w Zalewie nie istniały przesłanki polityczne, gospodarcze lub finansowe, które uzasadniałyby budowę takiego tunelu. Zastanówmy się krótko nad sytuacją w Zalewie w 1480 r. W chwili gdy zakładano klasztor miasto istniało już od 1305 r. i posiadało gęstą zabudowę z wieloma domami i centralnym rynkiem. Od stu lat stał w mieście ratusz z przyległymi „budami”, mówi o tym dokument z 6 stycznia 1374 r. Ponieważ odległość między klasztorem i kościołem wynosiła około 300 kroków, to możemy sobie tylko wyobrazić, jak wielkich prac wymagałoby wykopanie tunelu głęboko pod ziemią. Rozważmy jeszcze, że w chwili wznoszenia klasztoru w Zalewie państwo zakonne chyliło się ku upadkowi. Kraj był wyniszczony i panowała bieda w wyniku wieloletnich wojen. Przypomnijmy też, że z powodów oszczędnościowych do wznoszonego klasztoru włączono mury miejskie i dwie baszty obronne. W tej sytuacji budowa drogiego przejścia podziemnego dla niewielu mnichów w Zalewie, utrzymujących się przecież z jałmużny, nie znajduje racjonalnego wyjaśnienia. Tak więc przekaz o istnieniu tunelu podziemnego w Zalewie możemy śmiało traktować jako piękną legendę (cdn.).
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Re: Klasztor franciszkanów w Zalewie

Post autor: Kazimierz Madela »

Po zaledwie kilkudziesięciu latach istnienia klasztor franciszkanów w Zalewie został rozwiązany w 1525 r. albo 1527 r. Do jego likwidacji doprowadziła reformacja, która była wrogo nastawiona do klasztorów. Dnia 20 marca 1524 r. sprzyjający reformacji biskup sambijski Georg von Polentz wysłał pismo do biskupa pomezańskiego Erharda von Quiess i podległych mu urzędów w Prabutach i Zalewie, w którym między innymi czytamy: „Ponieważ w wielu miejscowościach widzimy, że mnisi uciekają, jest naszym rozkazem zabrać klejnoty z klasztorów i zabezpieczyć je”. Spowodowało to, że burmistrz Zalewa z rajcami dokonał wizytacji klasztoru franciszkanów i spisał mienie klasztorne oraz wziął je w depozyt. Franciszkanom w Zalewie pozostawiono tylko skromny ornat i jeden srebrny kielich. Dokonany wtedy spis inwentarza klasztornego przedstawia się następująco:
„Sprzęty kościelne:
1 ornat czerwony z aksamitu, 1 ornat łaciaty z aksamitu, 4 ornaty adamaszkowe, 1 komża atłasowa i 1 jedwabna z najlepszego materiału i wszystkimi dodatkami, 5 ornatów z wszystkimi dodatkami, 10 ornatów ze wszystkimi dodatkami, 8 szat ornatowych z sukna czerwonego (z czerwonym obszyciem), 6 ornatów z tkaniny zielonej, 7 habitów z tkaniny brązowej, 5 ornatów niebieskich, 4 ornaty czarne i 7 białych komż, 4 kielichy pozłacane,
1 monstrancja, 3 kielichy rozbite na kawałki, ich fragmenty znajdują się w Malborku, gdzie mnisi chcieli je sprzedać, 57 białych ręczników wełnianych, 75 koszul chórowych
W bibliotece:
135 książek dużych i małych, 115 książek różnych, 25 marek w gotówce,
2,5 plastra wosku, 1 beczka i 1 plaster łoju, jedna skrzynka tkanin lnianych gwardianina
W spiżarni:
25 twarożków pruskich, 1 skrzynka z obrusami i ręcznikami do użytku codziennego, 3,5 lasty słodu
W piwnicy:
4 beczki piwa i 3 beczki podpiwku
W kuchni:
1 beczka drobnej soli, 1 tona grubej soli, 1 połeć słoniny, 2 stare sadła, pół beczki baraniny,
pół tony masła, 10 kociołków dużych i małych, 1 dzbanek duży i 4 małe, 4 patelnie, 3 ruszty, 2 moździerze
W przytułku:
2 dzbanki małe, 3 miski małe, 1 lichy lichtarz, 1 stół do pisania, 1 konwia,1 miednica
W kościele:
10 lichtarzy
W domu gościnnym:
1 konwia,1 palenisko (kominek)
W pralni:
2 kotły, 20 wiader skórzanych
W przytułku dla chorych – albo drugie pomieszczenie, albo uzupełnienie do poprzedniego
1 beczka, 13 kufli (ich liczba może odpowiadać ilości mnichów w klasztorze)
W spichlerzu:
20 korców zboża i 1 last chmielu nie zapłacony w browarze malborskim, 1 patelnia należy do Mocken?, 3 korce pszenicy, 1 korzec konopi - jest w innej piwnicy, duża kupa wapna i marglu, cegły na potrzeby zakonu, 6 korców mąki.”
Spis nie zawiera informacji o stajniach, oborach czy stodołach, niezbędnych przy uprawianiu ziemi nadanej klasztorowi. Nie jest więc wykluczone, że franciszkanie sami jej nie uprawiali, lecz wydzierżawiali za pobieraniem opłaty. Komentarza wymaga zapis o rozbitej monstrancji i trzech kielichach. Mamy prawo przypuszczać, że w obliczu likwidacji klasztoru i konfiskaty jego mienia mnisi z Zalewa postanowili przywłaszczyć sobie część kosztowności klasztornych. Zniszczenie tych przedmiotów ze złota lub srebra wskazuje na zamysł ich sprzedania jako złomu metalu szlachetnego. Fakt ten obrazuje dramatyczne okoliczności rozwiązania klasztoru zalewskiego, których zapewne było więcej. Kronikarze Szymon Grunau i po nim Johannes Leo przekazali na przykład, że w 1524 r. proboszcz z Zalewa „wziął sobie kobietę, żeby wszystkim było wiadomo i inni kapłani brali z niego przykład ”. Reformacja bowiem nie zabraniała kapłanom zawierania związków małżeńskich. Podobno wtedy proboszcz zwołał wielu znajomych i ugościł ich na przyjęciu wyprawionym w klasztorze zalewskim. Aby obecni jeszcze w klasztorze franciszkanie nie przeszkadzali mu na weselu, pozyskał od komendanta Zalewa, brata biskupa Erharda von Queiss, pozwolenie na ich wypędzenie. Kronikarze opowiadają, że na weselu potrawy przyrządzano na ogniu z płonących obrazów świętych i innego wyposażenia klasztoru. A Johannes Leo dodaje jeszcze: „i żeby proboszcz ze swoją kobietą miał więcej wygód, dano mu klasztor na mieszkanie”.
Mamy podstawy wątpić w prawdziwość tych wydarzeń. Wiemy bowiem, że ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego Albrecht von Hohenzollern i biskup Sambii Georg von Polentz przeszli na wiarę protestancką w 1525 r., ale biskup pomezański Erhard von Queiss uczynił to dopiero w 1527 r. Stąd przekazy kronikarzy, że opisane zdarzenia miały miejsce w Zalewie w 1524 r. i dodatkowo za pozwoleniem wtedy jeszcze katolickiego biskupa Erharda von Queiss, trzeba uważać za mało wiarygodne. Prawdopodobnie klasztor zalewski zanikł ostatecznie w 1527 r. Po sekularyzacji zakonu krzyżackiego klasztor zalewski przestał należeć do papieża i stał się własnością księcia Prus.
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Re: Klasztor franciszkanów w Zalewie

Post autor: Kazimierz Madela »

Interesujące są dalsze losy parceli i budynków klasztornych w Zalewie, które stanowiły przecież znaczny majątek. Okazuje się, że zamiast wykorzystać budynki klasztorne dla celów Zalewa, zaczęto je burzyć. O rozbiórce klasztoru zadecydowały problemy finansowe księcia Prus. Z dokumentu z 9 kwietnia 1537 r. wiadomo, że książę Albrecht zezwolił burmistrzowi Gdańska, burgrafowi Hansowi von Werden, na wyłamywanie cegieł i dachówek z klasztoru w Zalewie oraz wykorzystanie uzyskanego materiału na remonty podupadłych posesji i budowę nowych w Przezmarku. Hans von Werden był bogatym przyjacielem księcia Albrechta, któremu wyświadczał wiele przysług. Nie tylko pożyczał mu znaczne sumy pieniędzy, lecz również pełnił rolę pożytecznego informatora. Z powodu piastowaniu urzędu burmistrza Gdańska reprezentował miasto na posiedzeniach sejmów polskich i posiadał szerokie stosunki na dworze polskim. Dzięki temu znał politykę Polski wobec Prus i o wszystkim donosił pilnie księciu Albrechtowi. Dalej wiemy, że Hans von Werden razem z arystokratą Achatiusem von Zehman, późniejszym wojewodą Malborka, pożyczył księciu Albrechtowi 10 000 marek. W zabezpieczenie tej sumy książę Albrecht 29 lipca 1534 r. zastawił pożyczkodawcom urząd w Przezmarku. W dokumencie z 13 lutego 1549 r. książę Albrecht zezwala ponownie Hansowi von Werden pozyskiwać materiał budowlany ze starych domów w Zalewie, Henrykowie i Dobrzykach, aby za jego pomocą remontować domy w Przezmarku. Prace rozbiórkowe objęły wtedy kościół, krużganek, browar i budynki gospodarcze w klasztorze. Budynek klasztorny, służący mnichom za mieszkanie (klauzura), został zbyty w 1546 r.
Inaczej przedstawiały się losy działki klasztornej. Na podstawie dokumentu z 14 lutego 1546 r. teren po byłym klasztorze został zapisany kapitanowi z Prabut Sebastianowi Falkenhain. W piśmie tym czytamy „ Dajemy naszemu wiernemu Sebastianowi Falkenhain oraz jego prawnym dziedzicom i potomkom wszystko, co jest jeszcze w klasztorze zalewskim pobudowane wraz z dwoma basztami, gdzie w jednej była biblioteka, a w drugiej browar, do tego teren otaczający kiedyś krużganek i cały ogród owocowy”. Gdy w 1587 r. margraf Georg Friedrich von Brandenburg założył w Zalewie szkołę partykularną i poszukiwał w mieście odpowiedniego miejsca na wybudowanie budynku szkolnego, to urząd w Przezmarku zaproponował na ten cel „spalony klasztor w Zalewie należący do Sigmunda Falkenhaina ”, Oferta ta nie została przyjęta i budynek szkoły wzniesiono w Zalewie w innym, nieznanym nam miejscu. Jest to ciekawa informacja, gdyż wskazuje, że część budynków klasztornych istniała, ale uległa spaleniu w nieznanych okolicznościach. Były one z pewnościę użytkowane, ale nie wiemy przez kogo i w jakim celu. Dalej dokumentem z 28 lutego 1628 r. książę Georg Wilhelm zezwala wdowie po Hansie Falkenhain „sprzedać klasztor zalewski oraz dobra Zatyki i Kupin z 370 ha ziemi na pokrycie długów męża ”. Tak więc jeszcze wtedy stał jakiś budynek nazywany klasztorem. Po dalszych dwudziestu latach władze Zalewa sprzedały 16 czerwca 1648 r. parcelę klasztorną w celu wzniesienia na niej budynku dla konsystorza pomezańskiego, który w Zalewie miał swoją siedzibę ponad 100 lat. Dopiero w 1751 r. połączono go z konsystorium sambijskim i przeniesiono do Królewca. Wtedy budynek po konsystorium pomezańskim przebudowano i w 1751 r. przekazano na siedzibę Kolegium Sądowego oraz mieszkania urzędników. Gdy obiekt ten po 80 latach wymagał remontu, sprzedano go lekarzowi Johannowi Stielau z Zalewa, a Kolegium Sądowe przeniesiono do ratusza. W 1905 r. budynek ten był oznaczony numerem 206 i należał do wdowy Auguste Grunwald. Nad zamurowanym wejściem głównym znajdowała się jeszczeTemida z opaską na oczach oraz mieczem w prawej i wagą w lewej dłoni. Do parceli klasztornej dokupiono w 1843 r. działkę przy ulicy Klasztornej (obecnie ul. Żeromskiego) i wybudowano na niej budynek sądu powiatowego. Spłonął on w 1898 r., ale już w 1901 r. wybudowano w tym samym miejscu nową siedzibę tej instytucji. W latach 1905-1945 parcela została zabudowana wieloma domami, co jest dobrze widoczne na zdjęciu lotniczym miasta z 1931 r. W 1945 r. Rosjanie spalili Zalewo i w mieście pozostało zaledwie kilka budynków, a na działce klasztornej nie ocalał żaden dom. Dopiero w 1968 r. w miejscu tym wzniesiono szereg bloków mieszkalnych.
Powiedzmy jeszcze parę słów o losach biblioteki klasztornej. Krótko po rozwiązaniu klasztoru biblioteka franciszkanów została przetransportowana do Przezmarka, gdzie pozostawała do 1559 r. Dowiadujemy się o tym z pisma pastora zalewskiego Stenzela Syllera do księcia Prus, w którym między innymi czytamy: „z uniżonością nie mogę milczeć, że książki z klasztoru zalewskiego zostały wywiezione do Przezmarka, gdy mury jego łamano, widziałem te księgi za pozwoleniem starosty”. List pastora zwrócił uwagę władcy Prus na bibliotekę klasztorną, bo 29 maja 1559 r. napisał on do Hansa von Werden tymi słowy: „Bibliotekę klasztoru zalewskiego, którą do Przezmarka wywieziono, pragniemy oglądać w naszej bibliotece w Królewcu, spisać ją zatem, zamknąć w beczki i nam wyekspediować”. W ten sposób biblioteka franciszkanów z Zalewa trafiła do Królewca i spoczywała w archiwum uniwersytetu królewieckiego do 1945 r.. Było to 60 różnych dzieł złożonych w 56 tomów opatrzonych sygnaturą: „Liber conventus Salfeldensis” – biblioteka zakonu zalewskiego. Zawartość całego księgozbioru to przede wszystkim teksty teologiczne, życiorysy świętych i ojców kościoła oraz traktaty filozoficzne. Wszystkie księgi były do siebie podobne, napisane w języku łacińskim bez karty tytułowej i numeracji stron. Autor i tytuł książki znajdował się niekiedy na górnej części niektórych kartek, czasami brakowało miejscu i roku wydania, ale większość była opatrzona tymi danymi na dole ostatniej strony. Książki pochodziły z lat 1473-1504 z miast bardzo odległych od Zalewa, między innymi ze Strasburga, Kolonii, Utrechtu, Brukseli, Lipska, Wenecji i Paryża. Do jednego z tomów były dołączone trzy pergaminy z ręcznie spisanymi kazaniami. Spis tytułów wszystkich książek biblioteki klasztornej z Zalewa zamieścił E. Deegen w książce „Geschichte der Stadt Saalfeld Ostpr.” - Historia miasta Zalewa. Powojenne losy biblioteki nie są znane.

Zakończenie

Lokatorzy bloków przy ulicy Żeromskiego w Zalewie mieszkają na miejscu szczególnym. Stał tam kiedyś klasztor z kościołem. Dziś po klasztorze nie przetrwał żaden ślad, pozostała po nim jedynie pamięć. Nawiązaniem do obecności franciszkanów w Zalewie jest pomnik franciszkanina św. Maksymiliana Kolbe przy kościele św. Jana Ewangelisty. Najbliższy klasztor zakonu franciszkanów znajduje się w Kwidzynie. Dewizą franciszkańską jest "Pokój i dobro", piękne motto również dla Zalewa.

Opracowanie i tłumaczenia Kazimierz Madela (Jerzwałd)



* Ernst Deegen: „Das ehemalige Kloster in Saalfeld Ostpr. Oberländische“ - Geschichtsblätter
Heft VI, Königsberg Pr. 1904
Ernst Deegen: Geschichte der Stadt Saalfeld Ostpr. 1905

**Rodzina zakonów franciszkańskich składa się z I: Zakonu Św. Franciszka - wspólnot męskich, II: Zakonu wspólnot żeńskich (franciszkanki, klaryski) i III: Zakonu - świeckich franciszkanów (tercjarzy). W Polsce pierwszy klasztor franciszkański powstał w 1237 roku w Krakowie. Współcześnie I Zakon obejmuje trzy wspólnoty:
Braci mniejszych połączonych w jeden zakon w 1897 roku i określanych jako franciszkanie, a także historycznie w Polsce jako bernardyni, reformaci, franciszkanie śląscy. W Polsce ważnymi ośrodkami zakonu są sanktuaria maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej, Leżajsku, Panewnikach oraz Dukli. Strojem zakonnym jest brązowy habit przepasany białym sznurem.
Braci mniejszych (franciszkanów) konwentualnych, których najważniejszym ośrodkiem w Polsce jest Niepokalanów oraz Kraków, gdzie nieprzerwanie pracują od 1237r. Strojem zakonnym jest czarny habit przepasany białym sznurem.
Braci mniejszych kapucynów, wywodzącej się z gałęzi pragnącej powrócić do tradycji życia pierwszych franciszkanów. Formalnie wyodrębnili się w 1525 roku, w 1619 roku zostali zatwierdzeni przez papieża, a w 1681 roku przybyli do Polski. W okresie rozbiorów odgrywali ważną rolę jako działacze społeczni i niepodległościowi. Obecnie prowadzą m. in. Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu. Strojem zakonnym jest habit z kapturem koloru kasztanowego przepasany sznurem.
***Św. Leonhard -Leonard z Noblac (około 466- ok. 559) początkowo dworzanin, później pustelnik, w końcu opat założonego przez siebie klasztoru. Wybitny kaznodzieja, wstawiał się za jeńcami i więźniami. Patron dobrego porodu, więźniów, jeńców, chorych i zagrożonych napadem lub kradzieżą. Symbolami w ikonografii są łańcuch i skruszone kajdany.
Kazimierz Madela
Posty: 53
Rejestracja: 2010-02-02, 11:13
Lokalizacja: Berlin

Re: artukuły historyczne dotyczące Jerzwałdu i okolic

Post autor: Kazimierz Madela »

Eva Gräfin Finck von Finckenstein geb. Schubring (1903-1990), żona pisarza Ottfrieda Grafa von Finckenstein (1901-1987).

Fragment wspomnień.

W ostatnich latach wojny miały miejsce odwiedziny Hermanna Göringa (hitlerowski marszałek Rzeszy) w Szymbarku podczas jego podróży do Romnit, trwały długo. Nikt z nas nie miał wątpliwości, nie tylko złośliwi sąsiedzi, że Hermann Göring był w bardzo zażyłych stosunkach z moją szwagierką, wdową po nastarszym bracie mojego męża. Stary Oldenburg (Elard von Oldenburg-Januschau – wielki posiadacz ziemski i polityk – poseł do parlamentu niemieckiego) nasz sąsiad z Januszewa i wysoko ceniony polityk konserwatywny, wysłał jej kartę pocztową, zaraz potem, jak Hermann Göring po którymś pobycie wyjechał w Szymbarka. Zrobił to z całą świadomością, że karta ta będzie czytana nie tylko przez dziewczynę na poczcie i jej treść szybko rozpowszechni się w okolicznych majątkach. A napisał na karcie ze swoim znanym poczuciem humoru tak:“ Wenn du denkst du hasten, dann springt er aus dem Kasten (nie można tego przetłumaczyć dosłownie, odpowiada to polskiemu powiedzeniu: nie mów hop, zanim nie przeskoczysz). Ale mimo wszystko udało się szwagierce utrzymać zażyłą znajomość z Hermannem Göringem. Nawet raz została wysłana do Rzymu, podobno na pertraktacje z Mussolinim. Natomiast jej siostra, mieszkająca razem ze śmiertelnie chorym mężem (Hermann zu Dohna 1894-1942) w znanym pałacu w Fickenstein (Kamieniec), gościła wielokrotnie samego Hitlera. Cała okolica wiedziała , że Hitler przybywał z 90 ludźmi ochrony, których naturalnie należało też ugościć, nie mówiąc wcale o 2 funtach cielęciny dziennie dla białych dogów Hitlera (tłum. odwiedziny Hitlera w Kamieńcu miały miejsce między innymi w 1932 r.). Pani w Kamieńcu była piękną blondynką i w przeciwieństwie do swojej amoralnej siostry z Szymbarka dobroduszna i uprzejma. Oznaczało to nawet, że była gotowa urodzić dziecko Hitlerowi, ale nigdy o tym więcej nie było mowy. Niestety, miało miejsce przykre wydarzenie związane z zaręczynami jej córki, które było dla niej bardzo nieprzyjemne. Otóż jej córka Marianne zu Dohna chciała zaręczyć się z wielkim posiadaczem ziemskim, który posiadał włości również w sąsiedniej Polsce (tłum. miało to zatem chyba miejsce przed 1939 r.). Zaręczyny młodych ogłoszono z wielką pompą. Ale pewnego poranka zadzwonił redaktor gazety i oświadczył, że w jego czasopiśmie nie może ukazać się ogłoszenie o zaręczynach, gdyż pan młody posiada żydowskich przodków. Natychmiast odwołano zaręczyny, ale jeszcze wiele dni później podjeżdżały samochody pod pałac w Kamieńcu z prezantami dla młodych. Odsyłano je z powrotem.


]
ODPOWIEDZ

Wróć do „Informacje Historyczne o Jerzwałdzie i Okolicy”