Najnowsze legendy znad Jezioraka, z Oberlandu

Moderatorzy: Ewingi, Kazimierz Madela

Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Najnowsze legendy znad Jezioraka, z Oberlandu

Post autor: Ewingi »

Co to jest legenda? W szerszym znaczeniu legenda jest baśniową opowieścią o historii jakiegoś miejsca lub osoby. Często opowiada o powstaniu jakiegoś miasta lub państwa, może zawierać również zdarzenia historyczne. Baśnie, legendy i podania spełniają ogromną rolę w poznaniu tradycji, historii i obyczajów kraju czy regionu. Niegdyś mieszkańcy wsi spotykali się w chałupach i przekazywali młodszym to, co usłyszeli od swoich rodziców i dziadków. Teraz można przeczytać je w książkach i zachwycać się mądrością naszych przodków. Prawdy zawarte w legendach i baśniach są uniwersalne - potępiają zło, nagradzają dobrych i sprawiedliwych.
Wiele takich ludowych powiastek z okolic Zalewa zebrała w XIX Elżbieta Lemke, urodzona w Rąbitach, która opublikowała je w trzech tomach w latach 1884-1889, a których to reprint ukazał się pod koniec XXw. w USA. Również i aktualnie rodzą się nowe legendy. Z naszym okolic, znam np. trzy. Chciałbym przytoczyć pierwszą z nich, z nad zatoki Jeziorak – Widłągi.

Polanka pana Stefana na Widłągami

Wśród braci żeglarskiej z Jezioraka znana jest opowieść o polance Stefanka nad Widłągami. Był to człowiek, który bardzo kochał tamto miejsce i żył tam. Podobno, jak opowiadają niektórzy, czasem pokazuje się turystom i z nimi rozmawia…
Stefan Brylski, łodzianin, prawie każde wakacje, przez 40 lat spędzał nad Jeziorakiem. Przyjeżdżał tu wiosną, wraz z żoną spędzał tam całe lato, aż do jesieni. Zawsze pod żaglami - najpierw była to Słonka, potem bodajże jacht Rambler. Nawet gdy jego żona, Krystyna, zachorowała na Alzheimera i wymagała ciągłej opieki, nadal jeździli nad Jeziorak i stali niezmiennie w tej samej zatoczce, której pan Stefan był dobrym duchem - dopóki starczyło sił. Zmarł kilka lat temu, wkrótce po swojej żonie. Swoje życie opisał w jednym egzemplarzu - o przejściach w czasie wojny, o długoletniej pracy w szkole, ale chyba przede wszystkim o Jezioraku i corocznych wakacyjnych wyjazdach. Teraz polankę odwiedza jego syn, Henryk, konstruktor serii stylowych motosailerków HABER. Pierwszy Haberek 550, który stał się prototypem całej serii i rozpoczął jej karierę, zbudowany został przez niego specjalnie dla rodziców - i to była właśnie ich ostatnia, najbardziej komfortowa łódka. Pływając po Jezioraku, syn Stefana Brylskiego zatrzymuje się zawsze w zatoczce na Widłągach aby zapalić świeczkę pod drzewem na ulubionej polance rodziców. Tam też stawiają swoje świeczki inni, którzy pamiętają pana Stefana - a i ci, co nie pamiętają, także czasami...

Pewna żeglarka opowiadała, że jak tam przypłynęła, to nagle z lasku wyszedł sędziwy pan, który pouczył profilaktycznie o konieczności utrzymania porządku i zakazie rozbijania się. Po czym nagle zniknął w otchłani leśnej. Później towarzyszący jej młodzi ludzi widzieli go jeszcze jak szedł na górkę w stronę podmokłego terenu... a tam przecież nikt nie chodzi. Ci młodzi ludzie stwierdzili potem, iż musiał to być pan Stefanek. Niektórzy wierzą, iż osoby zmarłe przychodzą na miejsca, które kochały... A taką osobą był pan Stefan, dobry duch z nad Widłągów.

Podobno na polane Stefanka jest informacja na drzewie o tym miejscu, myślano też o postawieniu kapliczki. Planuję zawitać nad Widłągi w tym roku, aby to sprawdzić.
Należy uszanować to miejsce i zostawić je w takim samym stanie jak je zastaliśmy, a jak widzimy papierki to zabrać ze sobą na łódkę, bo żył tutaj Pan Stefanek i pilnuje swojego miejsca....
PS. Opracowano na podstawie wątku: ”Jezioro Jeziorak” na forum żeglarskiego http://zegluj.net/forum_zeglarskie/view ... d&start=75
Załączniki
Zdjęcie Joski z http://plfoto.com
Zdjęcie Joski z http://plfoto.com
Ostatnio zmieniony 2013-02-18, 22:30 przez Ewingi, łącznie zmieniany 1 raz.
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewingi »

Fragment z właśnie przygotowywanego przewodnika "Skitławki, Eden nad Jeziorakiem"

Wyspa Czaplak, gdzie traktor staranował płynący jacht

Trzecia co do wielkości wyspa na Jezioraku, prawnie chroniona jako użytek ekologiczny, opisana przez Zbigniewa Nienackiego w Nowych Przygodach Pana Samochodzika. Położona jest naprzeciwko Matyt. Badacz osadnictwa staropruskiego Pomezanii, Seweryn Szczepański, przypuszcza, iż wyspa ta mogła być miejscem kultowym dla pobliskiej, zaginionej osady pruskiej Kaukenīnai. Na Czaplak prowadzi bród. W tym miejscu miało zdarzenie, obrosłe już legendą o kolizji jachtu żaglowego z ciągnikiem rolniczym. Sprawę umorzono, bo podobno obaj sterownicy byli pijani…
Załączniki
Wysoki stan wody wiosną umożliwia bezproblemowe przypłyniecie Czaplaka od strony lądu
Wysoki stan wody wiosną umożliwia bezproblemowe przypłyniecie Czaplaka od strony lądu
Dorota
Posty: 80
Rejestracja: 2013-01-26, 11:27

Post autor: Dorota »

Drogie Moje Ewingi,
chcę powiedzieć, że dzisiaj byłam obecna na imprezie z okazji przyznania wyróżnienia "Aktywni dla Zalewa". I ja znalazłam się w gronie laureatów. Chciałabym podziękować Ci za udział w tworzeniu ścieżki dydaktycznej na Półwyspie Bukowiec - to nasze wspólne dzieło _ Twoje, Moje i Jacka, mego męża, który nasze wywody "ubrał" w piękną graficznie całość. Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!
obcy
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Dorota pisze:Drogie Moje Ewingi,
chcę powiedzieć, że dzisiaj byłam obecna na imprezie z okazji przyznania wyróżnienia "Aktywni dla Zalewa". I ja znalazłam się w gronie laureatów. Chciałabym podziękować Ci za udział w tworzeniu ścieżki dydaktycznej na Półwyspie Bukowiec - to nasze wspólne dzieło _ Twoje, Moje i Jacka, mego męża, który nasze wywody "ubrał" w piękną graficznie całość. Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!
Dorota,
legenda to czy fakt?
Bo w tym wątku piszemy wylacznie o legendach.
Maks
Posty: 70
Rejestracja: 2010-01-29, 19:56
Lokalizacja: Jerzwald

Post autor: Maks »

mirekpiano pisze:
Dorota pisze:Drogie Moje Ewingi,
chcę powiedzieć, że dzisiaj byłam obecna na imprezie z okazji przyznania wyróżnienia "Aktywni dla Zalewa". I ja znalazłam się w gronie laureatów. Chciałabym podziękować Ci za udział w tworzeniu ścieżki dydaktycznej na Półwyspie Bukowiec - to nasze wspólne dzieło _ Twoje, Moje i Jacka, mego męża, który nasze wywody "ubrał" w piękną graficznie całość. Jeszcze raz bardzo dziękuję!!!
A co takiego Eingi zrobił w tworzeniu ścieżki dydaktycznej na Półwyspie Bukowiec
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Dorota, Maks,
właściwym wątkiem do pisania na ten temat jest:
viewtopic.php?t=1698
Dorota
Posty: 80
Rejestracja: 2013-01-26, 11:27

Post autor: Dorota »

Bardzo przepraszam za zmyłkę...
Ale wątku legendy można sie doszukać w temacie.
Na ścieżce jest legenda o Prusie Matisie - załozycielu naszej wsi. jej tekst jest autorstwa Macieja Piegata. i zamieszczony jest na przedostatniej tablicy ściezki edukacyjnej. Ale Wam jej tu nie zacytuje bo wolę, żebyście przyjechali do Matyt i zwiedzili całą ścieżkę. A Ewingi jest współautorem tekstów na tablicach tworzących ścieżkę edukacyjną w Matytach. Teksty opisują historie Półwyspu Bukowiec od czasów najdawniejszych do przesiedleń i migracji w drugiej połowie lat czterdziestych.
Mirek, a tak w ogóle mozesz to potraktowac jako legende o dobrej współpracy Jerzwałdu i Matyt .
obcy
Maks
Posty: 70
Rejestracja: 2010-01-29, 19:56
Lokalizacja: Jerzwald

Post autor: Maks »

Interesuję się tworzeniem ścieżek edukacyjnych. W związku z tym mam pytanie, ile kosztował projekt na Półwyspie Bukowiec w przełożeniu na jedną tablicę.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Dorota pisze:a tak w ogóle mozesz to potraktowac jako legende o dobrej współpracy Jerzwałdu i Matyt .
dlaczego legenda? Czyżby w rzeczywistości nie było żadnej współpracy?


wracając do tematu tablic i ścieżki dydaktycznej w Matytach to prowadźmy wątek
tu:
viewtopic.php?t=1698
Dorota
Posty: 80
Rejestracja: 2013-01-26, 11:27

Post autor: Dorota »

Mirku,
oczywiście że była i jest i mam nadzieję, że nadal będzie. Miałam na myśli tworzenie legend, których charakterystyczną cechą jest właśnie prawdziwy początek , historia, wspomnienie, ubrane w baśniowy wątek, najczęściej z morałem.
Legendę o współpracy Matyt i Jerzwałdu można by na przykład zacząć tak:

Całkiem niedawno temu , dwie rozdzielone Płaską Wodą wsie - Matyty i Jerzwałd postanowiły sie połączyć. Bo we wsiach tych mieszkali różni fajni ludzie. którzy chcieli mieć do siebie bliżej...
W Jerzwałdzie mieszkał na przykład słynny lutnik - imieniem Mirko. Potrafił on z rosnących w starej puszczy niebotycznych drzew wyrzeźbić każdy instrument muzyczny - nawet Steinwaya....
(dopisz co było dalej)
pozdrawiam
obcy
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewingi »

Jeziorak i naszyjnik z opali

Opale zawsze były uważane za kamienie tajemnicze, uzdrowicielskie, o podwójnym działaniu. Mogły przynosić zarówno szczęście, jak i pecha osobie, która je nosiła. Czasami nazywano je kamieniami miłości, czasami – nieszczęścia. Podobno mają właściwość potęgowania cech charakterologicznych człowieka…
Moja babcia, Paulina, miała rodzinną biżuterię, którą dostała po ślubie od swojej matki. Strzegła jej jak oka w głowie i nieraz, na Syberii, sprzedawała pojedyncze sztuki, by uchronić rodzinę przed głodową śmiercią. Niewiele tego zostało po powrocie z zesłania – rodowy sygnet, kilka pierścionków, wisiorków, kamea i długi, przepiękny naszyjnik z opali. Ojciec opowiadał, że zakładała go zazwyczaj latem, w dzień świąteczny i zawsze miał ten odległy wyraz zachwytu w oczach, gdy mówił, jak piękną była kobietą.

„To był sierpniowy wieczór, piekliśmy ziemniaki w popiele, na łące, gdy nadeszła Matka. Miała jasną suknię i rozpuszczone włosy, które sięgały jej do kolan. Widocznie umyła je i suszyła na powietrzu. Naszyjnik z opali ogrzany jej ciepłem i zachodzącym słońcem jarzył się potrójnym rzędem z daleka. Szła, a raczej przesuwała się lekko, jak nimfa… Patrzyliśmy na nią oczarowani, nie mogąc oderwać wzroku. ”

Stryj Józef, przybył jak repatriant do Polski i osiedlił się w Matytach. Wybrał Matyty, gdyż bardzo przypominały mu rodzinne strony na Wileńszczyźnie. Przygotował dom, zajął się gospodarką, pracował w gospodarstwie rybackim i czekał na powrót rodziny z zesłania. Nade wszystko ukochał Jeziorak i cały wolny czas spędzał na łódce. Był młodym człowiekiem, zakochał się… Czekał powrotu rodziny, by móc przedstawić Rodzicom swoją narzeczoną, założyć rodzinę i cieszyć się życiem. W kwietniu 1946 roku zginął śmiercią tragiczną, ratując ludzi na wzburzonym Jezioraku.
Rodzina wróciła do Polski w przeddzień pogrzebu…
Po pogrzebie stryja Józefa i jego brata stryjecznego, babcia Paulina poszła drogą wiodąca do Jezioraka. Niosła naszyjnik z opali. Płakała myśląc o Józku, maleńkiej Wiktorii, Romku, który został w samotnym grobie na Wileńszczyźnie i najmłodszym - Serwacym zmarłym na Syberii.
Długo jeszcze stała na brzegu po tym, jak wody Jezioraka zamknęły się nad rodzinną pamiątką.

Aleksandra Kwiek - Lisowska, Kętrzyn, 20.01.2013r.


PS.
Byli akowcy, kuzyni Lisowscy osiedlili się w Matytach bezpośrednio po II Wojnie Światowej. Tutaj też zakończyli oni swoje młode, bohaterskie życie, w wodach jez. Jeziorak. Było to pod koniec kwietnia 1946r., podczas pracy przy połowie ryb. Ich mogiła znajduje się na cmentarzyku katolickim, przy kaplicy pw. Najświętszej Rodziny, w Zalewie. Więcej o tej jeziorakowej tragedii i patriotycznym rodzie Lisowskich z Brasławszczyzny (Wileńszczyzna), z którego wiele osób walczyło w czasie ostatniej wojny z okupantami naszej Ojczyzny i oddało w tej walce swoje życie, a którego jałtańskie układy zmusiły do opuszczenia stron rodzinnych i osiedlenia się na Warmii i Mazurach, w artykule K. Skrodzkiego "Historia Lisowskich, żołnierzy Armii Krajowej", w nr 22/2012 Zapisków Zalewskich.
Załączniki
Tablica dydaktyczna poświęcona Jez. Jeziorak w Matytach
Tablica dydaktyczna poświęcona Jez. Jeziorak w Matytach
Widok na Jeziorak z Matyt
Widok na Jeziorak z Matyt
Na horyzoncie Matyty
Na horyzoncie Matyty
Dorota
Posty: 80
Rejestracja: 2013-01-26, 11:27

Post autor: Dorota »

Ewingi,
to piękna historia. Warto by było byś spopularyzował ją ...
obcy
Zygmunt
Posty: 46
Rejestracja: 2010-03-07, 21:29
Lokalizacja: Wuppertal Siemiany

Post autor: Zygmunt »

Znalem sp. Karola Lisowskiego ktory mieszkal po sasiedzku z moja babcia czy nie byl czasami wspolspokrewniony tej rodziny?
Dorota
Posty: 80
Rejestracja: 2013-01-26, 11:27

Post autor: Dorota »

Ewingi,
w kwietni Pani z rodziny pp. Lisowskich będzie w Matytach. Może warto upamietnić zdarzenie w jakiejś ciekawej formie?

[ Dodano: 2013-01-31, 23:16 ]
Mirek,
wykaż się fantazją i dopisz choc jedno zdanie do legendy. Każdy następny "czytacz" dopisze zdanie i powstanie ( być może) całkiem nowa , piekna historia...
obcy
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewingi »

I had a dream…

Jeziorakowy (oberlandzki), kameralny wieczór poezji, legend, połączony z małą wystawą fotografii, najnowszej literatury o naszej okolicy, może filmem („Siemiany”) i koniecznie muzyką. Gdyby dziś był Prima Aprilis, podałbym program i wykonawców. A na razie piękny wiersz pani Aleksandry, którego inspiracją była załączona fotografia uwieczniająca wieczorny powrót motorówką, dwóch oberlandczyków, do cichej przystani nad Jeziorakiem.

Nad Jeziorakiem...
dzień zamyka okiennice
Postrzępione poduszki chmur
układa
i słońce otula
purpurową chustą

Prowadzi ciche łodzie
do szarej przystani
Chłodną dłonią wygładza
ostatni szlak.
Załączniki
Powrot do Skitlawek (m).JPG
ODPOWIEDZ

Wróć do „Legendy Jerzwałdzkie i Pomezańskie”