Miejsca szczególne

Moderatorzy: Tadeusz, zalewianka, Ewingi, Kazimierz Madela

Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Miejsca szczególne

Post autor: Ewingi »

Warmia i Mazury mają wspaniałą przyrodą, będącą ewenementem na skalę europejską, oraz - w porównaniu z większością innych regionów Europy - niewielką skalą zanieczyszczeń. Ziemia ta ma w sobie jeszcze inną, niezwykłą cechę, jeszcze ważniejszą niż walory przyrodnicze, w dodatku wspaniale się z nimi dopełniającą. Cechują się ona wyjątkowo korzystnym oddziaływaniem radiestezyjnym na człowieka. Jest to oddziaływanie wybitnie kojące, uspokajające, wpływające leczniczo na psychikę i na całą osobowość człowieka. Występują tu bardzo korzystne wibracje terenu i przypomina on jedno ogromne miejsce mocy. Podobnie korzystne, choć inne działanie ma przede wszystkim Pojezierze Iławskie. Z pewnością duży wpływ na to ma sama przyroda, występowanie jezior i lasów, pagórkowate ukształtowanie terenu, obecność lodowca. Z pewnością jednak czynniki te nie tłumaczą wszystkiego, chociażby z tego powodu, że pod względem tych cech Mazury wykazują duże podobieństwo do terenów okolicznych, podczas gdy pod względem oddziaływania radiestezyjnego zaznaczają się między nimi duże różnice. Bardzo często jeziora są źródłami szczególnych sił, choć ich natura może być bardzo różnorodna - spokój, uzdrawianie duchowe, moc duchowa, magia, ale też czasami stagnacja. Szczególnie silne, wzmacniające działanie mają jeziora głębokie. Z kolei jeziora płytkie, o mulistym dnie często dają odpoczynek, czasami posunięty do bezwładu. Zależności te nie są jednak ścisłe, istnieją wyjątki od tych reguł, o czym zawsze trzeba pamiętać. Wskazówką do znajdywania miejsc mocy są staropruskie grodziska i ślady miejsc kultu. Takie obiekty plemiona pogańskie zazwyczaj wznosiły w miejscach, które pod jakimś względem się wyróżniały. Można stwierdzić istnienie miejsca mocy właśnie w miejscach, w których istniały ślady działalności dawnych ludów, zamieszkujących te tereny. W dawnych czasach również kościoły, cerkwie oraz świątynie innych wyznań i religii często wznoszono w miejscach mocy, choć oczywiście nie było to jedynym kryterium ich lokalizacji, a tylko jednym z możliwych.

Interesują nas dwa mezorogiony: Pojezierze Morąskie (okolice Morąga i Miłakowa) oraz Pojezierze Iławskie. Pojezierze Morąskie jest mezoregionem przejściowym, w którym łączą się i częściowo przenikają cechy Pojezierza Olsztyńskiego oraz Iławskiego. Sposób łączenia się tych dwóch cech, jego znaczenie i konsekwencje nie są jeszcze w pełni zbadane. Więcej natomiast można powiedzieć o Pojezierzu Iławskim. Cechuje go pewien dynamizm i pobudzanie do aktywności, ale też duży spokój. Daje też odpoczynek - można tu jednocześnie odpoczywać i nabierać energii do pracy twórczej. Region ten jest dość jednolity pod względem oddziaływań, jednak w miarę przesuwania się na północny-zachód (w stronę Malborka) stopniowo zanika jego spokój, a oddziaływanie stopniowo zaczyna przypominać oddziaływanie krain położonych po drugiej stronie Wisły.

Nad Jeziorakiem występuje największe skupisko miejsc szczególnych, które można określić jako miejsca mocy. Sam Jeziorak nie posiada szczególnych cech, mogą one zaznaczyć się jedynie na końcach niektórych jego odnóg. Jezioro to leży na terenach, na które rozwój żeglarstwa i turystyki wodnej nie będzie miał szczególnie niekorzystnego wpływu jak w przypadku Wielkich Jezior Mazurskich. Problem ten na szczęście nie jest więc duży i raczej nie należy się obawiać istotnego konfliktu między turystyką wodną a rozwojem regionu w stronę wykorzystania jego oddziaływań, pod warunkiem, że jej rozwój również nie będzie całkiem żywiołowy i zostanie poddany kontroli. Okolice położone zarówno na wschód, jak też na zachód od Jezioraka, zawierają sporo miejsc szczególnych. Znajduje się tam wiele mniejszych jezior i to właśnie one (a przynajmniej część z nich) z pewnością są miejscami szczególnymi. Takim miejscem są np. pola pod miastem Zalewo: interesujące jest istnienie tu punktu zbierania się żurawi do odlotu, podczas gdy nie ma tu ani jeziora, ani terenów typowo bagiennych. Należy to potraktować jako wskazówkę, że i tu może znajdować się miejsce szczególne. Tuż za miastem, po północnej stronie szosy Zalewo-Małdyty, wczesną jesienią odbywa się największe obecnie w pobliżu ostoi ptaków w Lasach Starodzierzgońskich, zlotowisko żurawi. We wrześniowe wieczory można na polach obserwować nawet do 2000 tych ptaków.

A może znacie inne takie miejsca w okolicach jez. Jeziorak?

Opracowano na podstawie pracy Przemysława Kapałki, Pierwsze studium radiestezyjnych właściwości Mazur i terenów przyległych, Olsztyn 2007-2008 (http://www.taraka.pl/?id=radiemazur ) oraz Gerarda Sawickiego, Ostoja ptaków Lasy Iławskie, 2003.
Załączniki
Zuraw.JPG
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Rzeczywiście coś jest szczególnego w tym "Oberlandzie" bo jak już się tu przyjedzie na stałe to nie chce się stąd wyjeżdżać. Może są krainy z lepszą infrastrukturą, przy tym bogatsze ale klimat i "aura radiestezyjna", jakbym to nazwał jest wyjątkowa. Rozumiem teraz dlaczego Niemcy do końca nie pogodzili się z tym, że muszą te tereny opóścić na stałe. I wciąż tu przyjeżdżają w odwiedziny.

O Oberlandzie ciekawy artykuł na stronie:
http://www.polskadrewniana.pl/index.php?pkat=19
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewingi »

Efekty letniej próby uchwycenia piękna krajobrazów i ducha Oberlandu znajdują się na Picasaweb pod adresem: http://picasaweb.google.pl/114451290965 ... directlink (Across the East Prussian Oberland – landscapes ). Spośród 60 zamieszczonych tam landschaftów kilka pochodzi z okolic Jerzwałdu. Natomiast kapliczki z tych okolic (w tym też jedną z Jerzwałdu) można obejrzeć pod adresem http://picasaweb.google.pl/114451290965 ... directlink (Wayside shrines & crosses, the East Prussian Oberland). Niebawem powinny ukazać się również zdjęcia oberlandzkich wiosek, z jakże charakterystycznymi budynkami z czerwonej cegły.
Dziś, w jesiennej aurze, przy pięknej, słonecznej pogodzie, pragnąłbym choć na chwilę, znaleźć się, w tych okolicach.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Piekne zdjęcia magicznej krainy - Oberlandu. Panie Kazimierzu (Ewingi), serdecznie zapraszam do Jerzwałdu o każdej porze roku. Apartamencik po teściach zawsze będzie do Pana dyspozycji.
Awatar użytkownika
Eugen
Posty: 76
Rejestracja: 2010-02-08, 19:19
Lokalizacja: Półwieś

Post autor: Eugen »

Może ktoś przetłumaczy tekst tej pieśni:
http://www.youtube.com/watch?v=_6uknQ9dzRA
Wydaje mi się że pieśń ta wyraża piękno i magię terenów Oberlandu.

Land der dunklen Walder
1.
Land der dunklen Wälder
und kristall'nen Seen,
über weite Felder
lichte Wunder geh'n.
2.
Starke Bauern schreiten
hinter Pferd und Pflug.
Über Ackerbreiten
streicht der Vogelzug.
3.
Tag hat angefangen,
über Haff und Moor.
Licht ist aufgegangen,
steigt im Ost empor.
4.
Und die Meere rauschen
den Choral der Zeit.
Elche steh'n und lauschen
in die Ewigkeit.
5.
Heimat wohlgeborgen
zwischen Strand und Strom,
blühe heut' und morgen
unterm Friedensdom.

ze strony:
http://de.wikipedia.org/wiki/Ostpreu%C3%9Fenlied
Ostatnio zmieniony 2012-06-23, 08:21 przez Eugen, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

Byłem dzisiaj z Eugenem na małej wycieczce.
wrzuciłem fotogalerię z tej wycieczki na
http://picasaweb.google.pl/jerzwald2008 ... oWitaszewa#
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewingi »

Spora porcja fotogramów oddających jesienny nastrój Oberlandu. Miałem przyjemność przemierzyć częściowo ten szlak latem tego roku, w piękny słoneczny dzień. Wspaniałe widoki i ta kojąca cisza i spokój. Sporo zdjęć pochodzi z Haka (Jezierc) nad jez. Rucewo Wielkie (może pojawią się jeszcze podpisy lub lokalizacje na mapce?). W 1946r. nocował tutaj, w trakcie przemieszczania się, w jednym z uwidocznionych domów, mjr. Szendzielarz „Łupaszka” ze swoim szwadronem. Niesamowite wrażenie, również jesienią robi samotny „dwór” w Bednarzówce. Stąd rozciągają się wspaniałe widoki na całą okolicę. Dalekie ujęcia Zalewa to potwierdzają. Dzięki autorowi za taką jesienną dawkę Oberlandu!
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Post autor: mirekpiano »

pod linkiem
http://www.it.ilawa.pl/index.php?option ... 04&lang=en

większość odobliwości Mazur Zachodnich
Ewingi
Posty: 262
Rejestracja: 2010-02-03, 20:20
Lokalizacja: Poznań

Widłąg - opowieść Waldemara Chylińskiego

Post autor: Ewingi »

Widłągi – magiczne miejsce w Oberlandzie, owiane legendą, krążącą wśród jeziorakowych żeglarzy http://www.forum.jerzwald.pl/viewtopic.php?t=1444 . Okazuje się, że zatoka ta (niektórzy uważają ją za jezioro), stała się również inspiracją literacką Waldemara Chylińskiego, poety, autora tekstów piosenek, barda związanego z nurtem piosenki literackiej – poezji śpiewanej i piosenki turystycznej. Autor na swoim blogu pisze:
“Widłąg” jest opowieścią, która mi się pisze, jak mnie coś najdzie. Piszę sobie, a potem, po pisaniu, zamieszczam tutaj. Kiedy i jak się to pisanie skończy, trudno powiedzieć, więc czytajcie sobie “na zdrowie” i domyślajcie się co będzie dalej…

WIDŁĄG

część pierwsza

Zapewne było tak. Gdy Wardo pochylał się nad lustrem wody nie wiedział jeszcze, że za kilka miesięcy jego butam złupią i spalą ludzie z czarnymi krzyżami na białych płaszczach. Obcy, wiedzeni misją krzewienia wiary w boską miłość, wjadą zakuci w żelazo do lauksu, jego lauksu, wyrżną wszystkich, którzy się napatoczą, zabiorą z osady wszystko co się da i odjadą w triumfie . Tylko ci się ostaną przy życiu, którzy tego dnia będą w puszczy. Im przyjdzie ciała pomordowanych spalić na stosie, prochy zakopać w świętym gaju i zacząć wszystko od nowa.
Nie wiedział Wardo, że sytuacja ta będzie powtarzać się zawsze gdy wysłannicy Zakonu, nie mogąc przekonać ich do wiary w jednego Boga, będą im swoje prawdy objawiać mieczem i ogniem, i że będzie tak do czasu, aż lud Pomezan ze wszystkim nie zginie. Słyszał już, że wielu, chcąc zachować życie, potulnie schyliło głowę przed krzyżem, ale był to tylko gest i akt samoobrony, który nic nie zmieniał, bo nadal nad światem i jego sprawami czuwało Słońce, Księżyc, Gwiazdy, Gromy i Ogień. Lauksargas czuwał nad ziemią, którą orali, a Żempatis nad gospodarstwem, w którym żyli. Nic nie mogło pomóc zbiorom jeżeli nie pomógł im Curche, który mieszkał w łanach zbóż. Nadal więc kapłan Kriwe pilnujący wiecznego ognia w świętym gaju wyznaczał kres zimy i lata, zwoływał wiece, przyjmował ofiary, przepowiadał i wróżył. Wardo wiedział też, że ci którzy nie potrafili się ani obronić, ani schylić przed Krzyżakami, często sami sobie zadawali śmierć przechodząc do lepszego świata, w którym żyli już ich przodkowie zaznając pokoju.
Tymczasem siedząc na zbutwiałym konarze drzewa Wardo spokojnie spoglądał na wodę zatoki, po której niósł się odgłos taplających się przy drugim brzegu czapli i nie wiedział , że widok jeziora, które wyłania się zza cypla, a które osadnicy niemieccy nazwą Geserich, zaś polscy Jeziorakiem, na całe wieki jego rodzina straci z oczu.. Większość tej rodziny, dalszych i bliższych sąsiadów, znajomych i nieznajomych, z którymi wymieniał ryby i skóry na tkaninę, ozdoby, siekiery i garnki, zginie lub przepadnie bez wieści próbując walczyć z rycerzami Marii Panny.
Później, bo gdzieś tak około 1305 roku, w miejscu osady, którą Wardo czasem odwiedzał, na półwyspie, komtur Sieghond von Schwarzburg z Dzierzgonia założy miasto Ylavia, albo jak potem zapiszą, Ilau, Eylaw czy Eylau, co w języku Wardo znaczyć będzie tyle co „podmokłe miejsce”. Urzędnik, który w imieniu komtura osiądzie na tym półwyspie, twardą, niemiecką ręką zaprowadzi nowe porządki. Wszyscy będą musieli mówić po niemiecku i by wszystko było jasne, po jakimś czasie do nazwy dopiszą Deutsche. Deutsche Eylau.
Przez wieki będzie to solidne, pruskie miasteczko położone u krańca długiego i krętego Jezioraka, by po przejściu Armii Czerwonej w 1945r., która je prawie doszczętnie spali, wrócić do słowiańskiej nazwy Iława.
Nim to jednak nastąpi Wardo dalej będzie przychodził nad swoją cichą zatokę Widłąg popatrzeć na wodę, w której kąpią się ptaki. Będzie siadywał wśród krzaków i drzew, na skarpie schodzącej do jeziora i będzie łapał ryby na wędkę skleconą z gałęzi leszczyny. Będzie się zamyślał nad sobą, nad lasem, nad powietrzem i wodą.
Polacy, sąsiedzi z niedalekiego Mazowsza nazwą go Prusem. Wiking, Wulfstan, który przez Bałtyk dotrze do brzegu mierzei wiślanej na początku XIII wieku, ziemie te w swych zapiskach mianuje Witlandem, a on, Wardo, pierwszy wśród swoich, najbardziej szanowany i słuchany, który zawsze był z tego lasu, znad tego jeziora, on, Pomezan, w najczarniejszych myślach nie przewidzi końca życia swoich ludzi, swojego plemienia, swojego narodu. Zanim przyszłość, która przyniesie na te ziemie obcych zacznie go trapić, będzie martwił się pogodą, bo zawsze warto wiedzieć czy jutro będzie chłodniej, czy cieplej i czy znajdzie się chwilę na to, by pójść nad Widłąg, popatrzeć na lekko marszczącą się wodę, rzucić okiem na przesmyk, którym można wypłynąć na Jeziorak, pozdrowić lekki wiaterek i ucieszyć oczy spokojem trzciny.
Teraz usiadł na brzegu by przyjrzeć się zaskrońcowi, który wypłynął z szuwarów i wzdłuż brzegu podążał w sobie wiadomym celu. Wiódł wzrokiem za gadem nie mając pojęcia, że siedem wieków później, mój ojciec, a jego potomek, w tym samym miejscu będzie siedział na brzegu i także będzie obserwował zaskrońca wypływającego z zarośli. Nie wiedział, że ja w tym samym czasie , siedząc na rufie małej żaglówki, na wędzisko ustrojone z gałęzi leszczyny, próbował będę łapać okonie, a matka moja, w osmalonym garnku, gotować będzie na ognisku zupę, której zapach rozściele się po całej bindudze.
Będzie to latem 1965 roku. Ja będę miał dwanaście lat i całe życie przed sobą, a on już wkrótce podejmie decyzję, która radykalnie zmieni bieg historii całej naszej rodziny. Gdy Wardo zauważył idący od Jezioraka po wodzie szkwał spojrzał w niebo i zmarszczył brwi. Od zachodu nadciągała burzowa chmura. Jezioro zmieniało barwę na stalową, wiatr przycichł, a drzewa bezszelestnie, jak zahipnotyzowane, nasłuchiwały przetaczających się w oddali odgłosów bicia piorunów. I chociaż Perkun był bogiem groźnym, bogiem od burz i błyskawic, on wierzył, że jest mu bogiem przychylnym i łaskawym. Nie mogło być inaczej skoro miał w puszczy zwierzynę, a w jeziorze ryby. Na wszelki wypadek pochylił się jednak nisko do ziemi i mamrocząc modlitwę prosił swojego dobroczyńcę o łaskę.

Później, gdy wracał już do osady, pochylał głowę także przed dębami, bo wierzył w ich świętą opiekuńczość. Wierzył, że w ich konarach mieszkają przodkowie, którzy mają dostęp do wszelkiego istnienia i którzy przez to potrafią pojąć wszystko co dla niego jest ciągle nie do pojęcia. Nim odszedł znad swojej zatoki udał się jeszcze do nieodległego źródła, które biło między bukami. Ono także było święte. Za każdym razem gdy pił z niego wodę czuł w sobie przypływ energii. Tę radość natychmiast dzielił z dorodnymi paprociami, które rosły wzdłuż strugi biegnącej od źródła do zatoki, bo dzięki źródłu zatoka też stawała się święta i godna czczenia. Wierzył, że w ten sposób nigdy nie odbierze sobie tej radości z przychodzenia do źródła i do zatoki, bo święte nie spowszednieje, nie opatrzy się. Czy jednak ona, święta czy nie święta, mogła opatrzyć się z tymi swoimi zakamarkami, drzewami pochylającymi się nad wodą, jakby w niej chciały zobaczyć całą swoją urodę, całą swoją piękność, która tak bardzo Prusa Warda zachwycała?...

Część drugą zamieszczę wkrótce.
PS.
Niestety blog Waldemara Chylińskiego z tym tekstem, nie jest już dostępny w internacie. Stronę z „Widłągiem” znalazłem w swoim archiwum. Wplecione w niego były urocze zdjęcia z których jedno dołączam.
Załączniki
Widlagi3.jpg
Ostatnio zmieniony 2012-06-23, 07:41 przez Ewingi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Re: Widłąg - opowieść Waldemara Chylińskiego

Post autor: mirekpiano »

Ewingi pisze:Widłągi ... Okazuje się, że zatoka ta (niektórzy uważają ją za jezioro), stała się również inspiracją literacką Waldemara Chylińskiego, poety, autora tekstów piosenek, barda związanego z nurtem piosenki literackiej – poezji śpiewanej i piosenki turystycznej.
Waldemar Chyliński (ur. 13 września 1953 r. w Gdańsku) – polski poeta, autor tekstów piosenek, bard związany z nurtem piosenki literackiej – poezji śpiewanej i piosenki turystycznej.
Ukończył "Conradinum" - Technikum Budowy Okrętów w Gdańsku.

Mój kolega Piotr Żurawski, gdański bard, którego można spotkać śpiewającego nad Motławą przy Restauracji Kubicki także ukończył "Conradinum" i także ma urodziny 13 września i...
także wilekrotnie pływał na Jezioraku ( choćby ze mną) i podziwiał Zatokę Widłągi.

oto linki do piosenek Waldemara Chylińskiego
http://www.youtube.com/watch?v=tgQWBlYN594
http://www.youtube.com/watch?v=XTCBGUebdcY
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ciekawe miejsca warte uwagi i odwiedzenia”