Mój Jerzwałd sprzed lat
: 2010-01-23, 18:02
Barbara napisał 2009/12/07 09:59
Przyjeżdżałam tu często w pierwszej połowie lat 80-tych, potem znacznie rzadziej, właściwie już tylko okazjonalnie, aż wreszcie na początku lat 90-tych mój kontakt z Jerzwałdem się zakończył. Pozostał mi spory sentyment do tej pięknej miejscowości i wiele wspomnień związanych z jej mieszkańcami. Pan Mirek Mastalerz swoim profesjonalnym i wszechstronnym forum bardzo te moje wspomnienia i emocje ożywił. Powspominam więc tu sobie od czasu do czasu, jak na starszą panią przystało. Mam też nadzieję, że pojawi się na forum więcej związanych z Jerzwałdem osób i więcej będzie tych wspomnień.
Chciałabym zacząć od osoby, o której przez te wszystkie lata myślę z niesłabnącą sympatią. A właściwie czymś więcej niż sympatią, jako że sympatię odczuwam do wielu mieszkańców Jerzwałdu. Tą osobą jest pani Stanisława Pietrzykowa, kochana Pani Stasia, taka trochę moja jerzwałdzka mama. Przez kilka miesięcy pomieszkiwałam u niej, często sama, a często również z mężem. Zajmowaliśmy pokój na pięterku należący do jej syna Janka, który był wtedy chyba w wojsku. Mieszkało się tam świetnie. Nigdy nie doszło między nami do najmniejszego zgrzytu, nieporozumienia, czy nie daj Boże kłótni. Jako właścicielka domu mogła z pewnością mieć różne zastrzeżenia, bo lokatorzy to jednak z reguły dość uciążliwy gatunek człowieka. Ale Pani Stasi nic nigdy nie przeszkadzało, nie robiła żadnych uwag, żadnych problemów z niczego. Zapamiętałam ją więc jako świętą kobietę: ciepłą, uśmiechniętą, niezmiernie życzliwą i pomocną Zawsze częstowała czymś smacznym, co właśnie ugotowała czy upiekła, a jest świetną kucharką. Pamiętam jej pyszne zupy np. kapuśniak czy biały barszcz, doskonałe kotlety mielone z grzybów, które jadłam u niej pierwszy raz w życiu. Raz też spędziliśmy z Panią Stasią i jej mężem wspólną Wigilię, bardzo uroczystą i elegancką, a jednocześnie ciepłą i na dobrą sprawę rodzinną.
Dzięki zamieszczonvm na forum fotografiom z jerzwałdzkiego cmentarza ze smutkiem odnotowałam, że pan Edward Pietrzyk (bardzo sympatyczny i uprzejmy, ale trochę bardziej, jak to z reguły mężczyzna, zdystansowany) już niestety nie żyje.
Kochana Pani Stasiu,
pan Mirek obiecał mi, że wydrukuje Pani moje wspomnienie, mogę więc zwrócić się do Pani bezpośrednio i tą drogą jeszcze raz podziękować za Pani serdeczność i gościnność. Życzę Pani długich lat życia, dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności. Chociaż nie widziałam Pani mniej więcej 20 lat ciągle jest Pani dla mnie Bardzo Bliską Osobą.
Barbara Szumska
na zdjęciu: Pani Stanisława Pietrzyk z moją córką. Jerzwałd, rok 1989
Przyjeżdżałam tu często w pierwszej połowie lat 80-tych, potem znacznie rzadziej, właściwie już tylko okazjonalnie, aż wreszcie na początku lat 90-tych mój kontakt z Jerzwałdem się zakończył. Pozostał mi spory sentyment do tej pięknej miejscowości i wiele wspomnień związanych z jej mieszkańcami. Pan Mirek Mastalerz swoim profesjonalnym i wszechstronnym forum bardzo te moje wspomnienia i emocje ożywił. Powspominam więc tu sobie od czasu do czasu, jak na starszą panią przystało. Mam też nadzieję, że pojawi się na forum więcej związanych z Jerzwałdem osób i więcej będzie tych wspomnień.
Chciałabym zacząć od osoby, o której przez te wszystkie lata myślę z niesłabnącą sympatią. A właściwie czymś więcej niż sympatią, jako że sympatię odczuwam do wielu mieszkańców Jerzwałdu. Tą osobą jest pani Stanisława Pietrzykowa, kochana Pani Stasia, taka trochę moja jerzwałdzka mama. Przez kilka miesięcy pomieszkiwałam u niej, często sama, a często również z mężem. Zajmowaliśmy pokój na pięterku należący do jej syna Janka, który był wtedy chyba w wojsku. Mieszkało się tam świetnie. Nigdy nie doszło między nami do najmniejszego zgrzytu, nieporozumienia, czy nie daj Boże kłótni. Jako właścicielka domu mogła z pewnością mieć różne zastrzeżenia, bo lokatorzy to jednak z reguły dość uciążliwy gatunek człowieka. Ale Pani Stasi nic nigdy nie przeszkadzało, nie robiła żadnych uwag, żadnych problemów z niczego. Zapamiętałam ją więc jako świętą kobietę: ciepłą, uśmiechniętą, niezmiernie życzliwą i pomocną Zawsze częstowała czymś smacznym, co właśnie ugotowała czy upiekła, a jest świetną kucharką. Pamiętam jej pyszne zupy np. kapuśniak czy biały barszcz, doskonałe kotlety mielone z grzybów, które jadłam u niej pierwszy raz w życiu. Raz też spędziliśmy z Panią Stasią i jej mężem wspólną Wigilię, bardzo uroczystą i elegancką, a jednocześnie ciepłą i na dobrą sprawę rodzinną.
Dzięki zamieszczonvm na forum fotografiom z jerzwałdzkiego cmentarza ze smutkiem odnotowałam, że pan Edward Pietrzyk (bardzo sympatyczny i uprzejmy, ale trochę bardziej, jak to z reguły mężczyzna, zdystansowany) już niestety nie żyje.
Kochana Pani Stasiu,
pan Mirek obiecał mi, że wydrukuje Pani moje wspomnienie, mogę więc zwrócić się do Pani bezpośrednio i tą drogą jeszcze raz podziękować za Pani serdeczność i gościnność. Życzę Pani długich lat życia, dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności. Chociaż nie widziałam Pani mniej więcej 20 lat ciągle jest Pani dla mnie Bardzo Bliską Osobą.
Barbara Szumska
na zdjęciu: Pani Stanisława Pietrzyk z moją córką. Jerzwałd, rok 1989