O tym jak Nienacki wykrył bandę chuliganów

Moderator: Tomasz

Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

O tym jak Nienacki wykrył bandę chuliganów

Post autor: mirekpiano »

Na stronie:
http://www.nienacki.art.pl/a_moje_serce ... ygoda.html

Barbara Tylicka: Artykuł "Moje serce tam, gdzie przygoda"

Przygoda zjawia się sama
„…Czy mam przygody? Oczywiście, że mam! Ale przygód nie należy szukać, one zjawiają się same. Nawet tu, we wsi nad Jeziorakiem trafiają się co rusz. A to ktoś z żeglarzy łamie maszt na jeziorze i trzeba ratować rozbitków, a to pożar lasu... Nie tak dawno z leśniczym wykryliśmy bandę chuliganów, którzy przekłuli w lesie plastykowe worki z żywicą. Zresztą o przygodzie mam swoje własne zdanie...”


Otóż tą „banda chuliganów” miałem być ja i moi koledzy Wojtek i Genek.
Ale jakąż to my byliśmy „banda chuliganów”, skoro chcieliśmy dobrze. A było to tak:
Któregoś majowego popołudnia z kolegami byliśmy na spacerze w lesie. Było po deszczu i zobaczyliśmy, że woreczki do żywicowania na drzewach są pełne wody.
Jako, że mój ojciec był leśnikiem słyszałem, że po deszczu żywiczarze muszą wylewać z woreczków do żywicowania zebraną wodę. No to my chcieliśmy pomóc temu żywiczarzowi, czyniąc dobry uczynek na wzór telewizyjnego programu pt.” Niewidzialna Ręka” .
I wylaliśmy tę wodę z woreczków za niego, ale wybraliśmy niewłaściwą metodę, tzn. przekłuliśmy woreczki i z wodą wylało się tez trochę żywicy.
Potem było dochodzenie w szkole. My oczywiście od razu się do tego przyznaliśmy i ponieśliśmy karę. Nasi rodzice musieli zapłacić jakąś symboliczną kwotę jako odszkodowanie dla żywiczarza ( o ile pamiętam był nim Kazimierz Jakusz). I na tym się skończyła nasza przygoda z „niewidzialną ręką”.

Kiedy mój ojciec przeczytał ten wywiad z Nienackim, tak się „wkurzył” na pisarza, że wziął w rękę gazetę i udał się do niego .po wyjaśnienia i przeprosiny. Po pierwsze, Nienacki wcale nas nie wykrył tylko sami się przyznaliśmy, a po drugie nie byliśmy żadną bandą chuliganów. Nienacki chciał w ten sposób zabłysnąć przed czytelnikami, że niby tropi bandy chuliganów niemalże jak Sherlock Holmes.

Pisarz nas wtedy za to przeprosił a mi podarował nawet kolarzówkę „Maraton”.
Kolarzówką tą potem jeździliśmy przez parę lat po Jerzwałdzie. Nikt właściwie się poważnie nie obraził. Nienacki także i jak zawsze przychodził z Alicją do mojej mamy, która szyła dla niej najmodniejsze wówczas kreacje. Pamiętam, że przynosił często prezenty. Jakieś czekoladki dla nas- dzieci, a dla rodziców jakieś wysublimowane alkohole ( koniaki, whisky, likiery itp.) Pamiętam też, jak przez okno podglądałem Alicję przy przymiarkach.
ODPOWIEDZ

Wróć do „artykuły prasowe”