SWIAT SCHODZI NA PSY?
Autor: Minolek
Data dodania wpisu: 3 kwietnia 2015 10:16
Lewicowy – jak ja to rozumiem: człowiek wrażliwy na biedę, niedolę, krzywdę innych. Na nieporadność ludzi słabych, którym dają popalić silni, bezwzględni. Tak rozumiem wyzysk: przemoc silniejszych w majestacie prawa, pod hasłem NIECH KAŻDY RADZI SOBIE SAM.
W propozycji lewicowej społeczeństwo współdziała, wyrównując szanse tam, gdzie nie sprawdziła się natura, tym którzy urodzili się gorzej, pod hasłem RADŹMY SOBIE WSPOLNIE.
Wolę to drugie hasło. Dziś już wiem, że dotąd nie udało się wprowadzić go w życie. Kiedyś wierzyłem z całego serca, żarliwie i naiwnie, że się da. Niestety, natura okazała się silniejsza. Także ludzka: walcz o siebie i swoich bliskich, cała reszta to obcy – przeciwnicy, konkurenci, wrogowie. Nikomu z nich nie zależy abyś ty miał się dobrze. Proste, oczywiste, zrozumiałe. Jak w świecie zwierzęcym czyli w samej naturze.
Praktyczna realizacja lewicowych haseł przepoczwarzała się dotąd w swoje przeciwieństwo – górę brały najgorsze ludzkie cechy. Okrucieństwo, bezwzględność, uszczęśliwianie na siłę, katorga i łagry dla niepokornych. Żądza władzy ponad prawem, woalowana „dobrem ogółu”. Zaczęło się od Lenina ze Stalinem, skończyło – na razie – Pol Potem i Koreą Północną.
To nie lepiej oprzeć się na odwiecznych prawach natury? Na wolnym rynku materialnym i duchowym? Chyba jednak nie lepiej, bo człowiek z natury jest zły i do złego ciągnie. Nie pomagają na to najszlachetniejsze religie, a już zwłaszcza te z diabłem za skórą. Ani ich kapłani, samozwańczy reprezentanci Pana Boga, z których wielu zasługiwałoby na średniowieczny stos. Jeden Jan Paweł II nie czyni wiosny.
Nasz świat pulsuje, a wraz z nim pulsują ideologie. Jeśli nie liczyć świętych oraz mojego przyjaciela, pisarza Eugeniusza Kabatca, którzy zawsze tak samo wołają o dobro, górę bierze to postęp, to konserwatyzm, to prawica, to lewicowość. Lewicowość coraz rzadziej zresztą, ze względu na smutne doświadczenia.
Polska staje się wyjątkiem. U nas lewicy po prostu nie ma. Polskiej pseudolewicy przewodzi były sekretarz KC PZPR, już wtedy żaden reformator, naznaczony piętnem zdrajcy, bo bez skrupułów przeskoczył do hochsztaplerskiej Samoobrony Leppera byle sie dostać do Sejmu; trefniś, facecjonista, w dodatku ex-premier, który odszedł w niesławie. Stoi taki – z wyboru! – na czele partii, która jest już partyjką, składającą się z wymierających emerytów tkniętych starczą demencją, przefarbowanych aparatczyków którzy się załapali oraz garstki młodych – po części być może ideowych, w większości liczących na karierę. Ci ostatni z uporem obstawiają kolor czerwony, ale w tej ruletce jest tęcza. Czerwony wyszedł tylko raz i nasza „lewica” plamę dała taką, że wstyd wspominać. Drugiej szansy na czerwień w dającej się przewidzieć przyszłości nie oczekuję.
SLD to żadna lewica. Ani ci, którzy odskoczyli, próbując się zdystansować od Wodzusia – Aleksander Kwaśniewski, Ryszard Kalisz, Siwiec, Rozenek, Borowski. Próby wykreowania obozu lewicowego skończyły jak bańka mydlana. Polski wyborca lewicy jeszcze nie odchorował.
I oto mamy polskie curiosum: dwie konkurencyjne prawice, a potem długo,długo nic. Obie grają na populizm – lewicowy makijaż – żeby się przypodobać maluczkim, który zmywają z twarzy zaraz po kolejnych wyborach. Obie nie kryją, że wisi im wyrównywanie szans a pomaganie słabym – bezrobotnym, bezdomnym, po prostu biedakom – przerzucają na jałmużnę fundacji. Jak wam się czyta apele o wasz datek, bez którego umrze czteroletnia Zosia? Mnie w kieszeni otwiera się scyzoryk.
Swiętych mamy mało. Owszem, robią cuda, ale nie takie żeby nam wszystkim wiodło się dobrze. Co jeszcze musimy przeżyć aby powstała w Polsce prawdziwa neolewica – bez garbu zaszłości, bez kompleksów i z atrakcyjną ofertą, której zaufałaby większość?
Głosowania przeciwko Kaczyńskiemu zaczynam mieć dość.
źródłlo:
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/polityka ... a-psy.html