Sprawozdanie z wizyty w GAL Saalfeld - Rudolstadt

Moderator: zalewianka

Awatar użytkownika
mirekpiano
Posty: 1894
Rejestracja: 2010-01-13, 16:28
Kontakt:

Sprawozdanie z wizyty w GAL Saalfeld - Rudolstadt

Post autor: mirekpiano »

sprawozdanie napisała Pani Elżbieta Dorota Blonkowska z Jerzwałdu:
tekst pod linkiem:
http://www.kanal-elblaski-lgd.pl/index. ... rudolstadt
Gość

Post autor: Gość »

Sprawozdanie z wizyty w GAL Saalfeld - Rudolstadt


Wizyta studyjna w GAL Saalfeld - Rudolstadt (Niemcy), która miała miejsce 1-5 kwietnia 2008 roku przyniosła jej uczestnikom, członkom LGD Kanału Elbląskiego, moc wrażeń. Wiele spostrzeżeń i obserwacji z wyjazdu szkoleniowego pozwoli wyciągnąć wnioski co do funkcjonowania i działań LEADERA w naszych realiach.
Pod "więcej " zamieszczam sprawozdanie Pani Elżbiety Doroty Blonkowskiej z Zalewa, członka LGD Kanału Elbląskiego.

LEADER Z ELBLĄGA U LEADERA W SAALFELD-RUDOLSTADT

Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania w Elblągu skupiające samorządy, stowarzyszenia i przedsiębiorców Elbląga, Gronowa Elbląskiego, Markus, Rychlik, Iławy, Kisielic, Susza, Zalewa, Małdyt, Miłomłyna i Pasłęka zorganizowało w dniach 1-5 kwietnia 2008 roku wyjazd studyjny do GAL Saalfeld – Rudolstadt e.V. Wzięli w nim udział członkowie Stowarzyszenia.
Celem wyjazdu było zapoznanie się ze sposobami wykorzystania programu LEADER w Niemczech i nawiązanie współpracy z tamtejszą Lokalną Grupą Działania. Program LEADER finansowany jest ze środków unijnych, a jego zadanie to rozwój obszarów wiejskich.
Do Saalfeld dotarliśmy z ponad czterogodzinnym opóźnieniem spowodowanym korkiem na autostradzie, ale mimo to osobiście przywitał nas pan Günther Siebroth, sekretarz miasta Saalfeld, który opiekował się nami w czasie pobytu w mieście i regionie. Saalfeld jest miastem partnerskim naszego Zalewa.
We wtorek 2 kwietnia 2008 roku spotkaliśmy się z panem Günterem, który wybrał się z nami na spacer po starówce. Tam zapoznał nas krótko z historią miasta, które zostało założone w 899 roku, a prawa miejskie otrzymało w 1208 r. Latem tego roku Saalfeld będzie uroczyście obchodziło 800 lat swojego istnienia. Przy rynku znajduje się ratusz (zbudowany w latach1529-1537), ale ciekawostką jest to, że kilkanaście metrów dalej jest budynek do którego przeniesiono wszystkie biura, które spełniają służebną rolę wobec społeczeństwa. W tym jednym budynku petent załatwia wszystko, bez konieczności biegania po mieście.
Kiedyś do miasta wjeżdżało się przez cztery bramy na południu Obers Tor, na północy Darrtor, na zachodzie Blankenburger Tor, na wschodzie Saaltor – wszystkie te budowle zachowały się do dnia dzisiejszego. Atrakcją jest muzeum miasta umieszczone w dawnym klasztorze franciszkanów, którego budowa rozpoczęła się ok. 1300 roku i trwała kilka stuleci. Przez pewien czas klasztor był magazynem browaru a od 1904 roku znajduje się w nim muzeum miasta Saalfeld. Na parterze obiektu umieszczono eksponaty muzealne, a na piętrze, które powstało po podzieleniu poziomym nawy głównej kościoła znajduje się sala koncertowa na 300 miejsc, która wykorzystywana jest na potrzeby mieszkańców. Odbywają się tam koncerty, m.in. uczniów szkoły muzycznej, na życzenie szkół udostępniana jest na uroczyste rozdanie świadectw itp. W ciągu roku muzeum organizuje sześć wystaw tematycznych. Saalfeld nazywane jest kamienną kroniką Turyngii, ponieważ zachowało się tu dużo starych budowli i oryginalnej architektury. Stwarza to również problemy, szczególnie komunikacyjne, ponieważ ulice są wąskie i bardzo trudno w starej części miasta wygospodarować miejsca parkingowe. Niektóre budynki są modernizowane, inne wyburzane, ale dotyczy to głównie tych powstałych w czasach DDR - u, kiedy nikt specjalnie nie przejmował się współgraniem starego i nowego.
Miasto Saalfeld liczy obecnie 28 tys. mieszkańców, to o 6 tys. mniej niż w czasach DDR - u. Część mieszkańców po zjednoczeniu wyprowadziła się do starych landów, młodzież wyjeżdża do pracy w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i krajach skandynawskich. Problemem władz miejskich jest 12% bezrobocie i starzejące się społeczeństwo, dlatego ze środków miasta niektóre budynki są przystosowywane na domy opieki społecznej o wysokim standardzie.
Największym pracodawcą jest Klinika Turyńska. W mieście znajduje się fabryka czekolady, zakład budowy maszyn, techniki medycznej i huta stali. Bardzo rozwinięty jest sektor usługowy – gastronomia, hotelarstwo. Jako ciekawostkę należy podać, że miejska informacja turystyczna czynna jest 7 dni w tygodniu, a w piątki, soboty i niedziele (ze względu na turystów) pracują do późnych godzin wieczornych, ponieważ w te dni jest najwięcej przyjezdnych i nie mogą oni stawać przed zamkniętymi drzwiami biur, a miasto tracić potencjalne dochody.
W południe udaliśmy się do Wioski Dziecięcej i Młodzieżowej Dittrichhütte. Kierownikiem wioski jest pan Steinach i to on oprowadzał nas po swoim „królestwie”. Wioska oferuje wiele atrakcji, a jej oferta jest skierowana przede wszystkim do dzieci i młodzieży. Kierownictwo nastawia się na obsługę 3-4 dniowych wycieczek szkolnych. Oprócz wyżywienia i noclegów proponuje się różnorodne atrakcje. Działalność tą rozpoczęto w 1991 roku. W ośrodku znajduje się 240 miejsc noclegowych z dość umiarkowanymi (na niemieckie warunki) cenami. Dzieci płacą za nocleg 13 €, śniadanie kosztuje 3 €, obiad i kolacja po 3,5 €.
Główne kierunki działalności to wychowanie poprzez poszanowanie natury w środowisku naturalnym - wycieczki po szlakach turystycznych z przewodnikiem, jak i przez oglądanie specjalnie dla gości przygotowanych wystaw, w których są zgromadzone próbki wszystkich rodzajów drzew, pokazana jest ich kora, przekroje podłużne i poprzeczne, barwa, liście wiosenne, letnie i jesienne, kwiaty oraz owoce. Można tam nauczyć się rozpoznawania grzybów jadalnych i trujących oraz poznać ptaki i owady znajdujące się w okolicy.
Inną propozycją jest „pracownia malarska”. Dzieci kupują tam za symboliczną opłatę gipsowe odlewy zwierząt, roślin, scenek rodzajowych itp. Mogą je pomalować według przygotowanych wzorów lub wykorzystując własną inwencję twórczą. Wykonaną pracę zabierają oczywiście ze sobą. W celach rekreacyjno-sportowych przygotowano boiska do koszykówki, siatkówki, piłki nożnej oraz korty tenisowe. Na terenie wioski znajduje się pomieszczenie, w którym znajduje się WIELKA KSIĘGA BAJEK. Ma ona wymiary 4,05m x 3,10m, a jedna kartka waży tylko 52 kg, ponieważ zrobiona jest z tworzywa sztucznego, a rama z aluminium. Na całość składa się 11 bajek: 10 braci Grimm i jedna Wilhelma Hauffa. Księgę wykonała pani Johanna Kirschstein.
Wioska oferuje również całoroczny tor saneczkowy o długości ponad 700 m, gdzie prędkość zjazdu jest imponująca. Dodatkową atrakcją jest całkowicie zautomatyzowana kręgielnia, z której korzystają również mieszkańcy Saalfeld. Niestety z powodu coraz cieplejszych zim tradycyjną dla Turyngii ofertę narciarską zastępuje się ofertą skierowaną do turysty pieszego i rowerowego.
Do Domu Kultury prowadzą schody z bardzo krzywą poręczą. Okazuje się, że ta krzywa poręcz „wije” się dokładnie tak samo jak rzeka Saale przepływająca przez Saalfeld. Wewnątrz znajduje się informacja na temat parku krajobrazowego Lasu Turyngijskiego i Górnego Biegu Rzeki Saale, którego najcenniejszą część stanowi ogromna ilość zbiorników wodnych. Informacja została przygotowana tak, aby mogły z niej korzystać także, a może przede wszystkim dzieci. Dzięki środkom finansowym z LEADERA udało się sfinansować budowę stołówki oraz wyposażyć sale dydaktyczne.
Tutaj wysłuchaliśmy krótkiego wykładu o programie LEADER+ w regionie, który przygotowała pani Ines Kinsky. Obejrzeliśmy film ilustrujący dotychczasowe osiągnięcia LEADERA. Pierwszoplanowym zadaniem jest zatrzymanie młodych na wsi. Można to osiągnąć tylko wtedy, gdy stworzy się dodatkowe miejsca pracy, ale nie chodzi o duże zakłady przemysłowe, czy nawet wielkie hotele, które zniszczyłyby krajobraz, lecz o małe rodzinne firmy agroturystyczne oferujące również produkty gospodarstw rolnych Turyngii. Położono duży nacisk na budowę dróg i infrastruktury wiejskiej, aby młodzi nie uciekali ze wsi. Około 80% uzyskanych funduszy w ramach programu zostało przeznaczonych na konkretne projekty, a 20% na szkolenia i pracę biura.
Następnym etapem naszej wyprawy była „Kuchnia czarownicy”. Znajduje się ona w miejscowości Cordobang. Jest to mała wioska licząca tylko 90 mieszkańców. W dawnych czasach zajmowano się tutaj ziołolecznictwem, z powodu olbrzymiej ilości różnorodnych ziół rosnących na okolicznych łąkach. Tradycyjnym zajęciem, a wręcz zawodem był obnośny handel ziołami i nalewkami ziołowymi. Sprzedawcy wędrowali po całej Europie. Potem im tego zabroniono, ponieważ stanowili konkurencję dla przemysłu farmaceutycznego. Dzięki środkom finansowym z Leadera udało się odtworzyć tradycję ziołolecznictwa w Turyngii. Regionalnym produktem są m.in. nalewki i mieszanki ziołowe oraz lawendowe ciastka. Podczas wizyty u „czarownicy” turyści mogą zobaczyć jak wyglądało gotowanie i pieczenie starymi metodami. Spróbować własnoręcznie przez nią pieczonego chleba, serów zawierających zioła zebrane na tutejszych łąkach. Można również kupić mieszanki ziołowe, zamówić pokój, spróbować na własnym organizmie metody leczenia wg doktora Kneippa (polewanie chłodną wodą różnych części ciała, co powoduje hartowanie organizmu). W ramach programu Leader+ przygotowano pomieszczenia przeznaczone do wspólnego gotowania, pieczenia i jedzenia. Na ten cel zaadaptowano dawną oborę.
Kolejnym punktem programu szkoleniowego była wizyta i zwiedzanie Feengrotten („Groty Wróżek”). Jest to największa atrakcja turystyczna Saalfeld. Najbarwniejsze groty świata obejrzało już ponad 17 milionów ludzi. Po zmianach ustrojowych okazało się, że firmie grozi plajta. Miasto Saalfeld postanowiło firmę państwową przekształcić w spółkę z o.o. Dyrektorem firmy została pani Yvonne Habermann – Linz, która pełni tę funkcję do dziś.
„Groty Wróżek” to dawna, dziś już nieczynna kopalnia łupka ałunowego. Wydobycie skały łupkowej rozpoczęto tu około 1540 roku. Metodą ługowania uzyskiwano ałun i witriole, używane w garbarstwie i farmacji. Rozwój przemysłu chemicznego spowodował nieopłacalność wydobycia łupka i w 1846 roku kopalnia została zamknięta. Najmłodsze wyrobisko znajduje się 11 metrów pod ziemią, a grota jaka tam powstała z punktu widzenia dziejów Ziemi jest bardzo młoda, liczy zaledwie około 150 lat, stąd ubóstwo barw i form naciekowych. Za to głębiej, na poziomie 25 metrów można w grocie ŹRÓDLANEJ zobaczyć stalagmity i stalaktyty. Bijące tu kiedyś źródła jeszcze w 1965 roku używano do celów leczniczych pod nazwą SAALFELDER HEILQUELLEN. W najgłębszej, najstarszej i najpiękniejszej jaskini o nazwie BAJKOWA KATEDRA znajduje się najdłuższy stalaktyt. Zanim osiągnął długość 150 centymetrów musiało upłynąć około 430 lat. Ta grota zainspirowała Siegfrieda Wagnera do stworzenia scenografii do opery „Parsifal” autorstwa jego ojca, Ryszarda Wagnera, wystawionej w Bayreuth, tam gdzie do dzisiaj odbywają się festiwale operowe.
Droga wewnątrz masywu górskiego liczy w sumie 550 metrów długości, zwiedzającym udostępniono 80% korytarzy kopalni „Szczęście Jeremiasza”. Temperatura powietrza i wody przez cały rok wynosi 10ºC. Wewnątrz kopalni znajduje się grota przeznaczona dla ludzi z chorobami górnych dróg oddechowych oraz alergików. Już godzinny pobyt pod ziemią poprawia samopoczucie kuracjuszy.
Do oferty w ostatnim czasie dołączono możliwość zawierana związków małżeńskich w najpiękniejszej grocie kopalni, a ostatnio nawet rodzina wyprawiała pod ziemią urodziny 85-letniej jubilatce.
Mimo zapobiegliwości pani Dyrektor w pewnym momencie spadła liczba zwiedzających groty, a co za tym idzie, spadły dochody. Należało coś przedsięwziąć. Wówczas postanowiono wybudować na zboczu góry „OGRÓD WRÓŻEK”. Wytyczono specjalne ścieżki, na których doskonale czują się dzieci i dorośli. Czekają tam na nich niespodzianki w postaci dziwnych budowli, do których można wejść i sprawdzić co mieszczą. W ogrodzie znajdują się również zaczarowane miejsca, w których za przyciśnięciem magicznego guziczka ze starodawnych tub wydobywa się głos opowiadający dzieciom ich ulubione bajki. Nie zapomniano także o torze przeszkód, dla małych i dużych.
Wszystkie atrakcje w „OGRODZIE WRÓŻEK” zostały oczywiście zrealizowane z udziałem funduszy Leadera.
Po zakończeniu zwiedzania zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek, na który składały się tylko i wyłącznie regionalne potrawy. Porcja była tak obfita, że prawie nikomu nie udało się zjeść wszystkiego. Mieliśmy również możliwość spróbowania piwa produkowanego przez browar w Saalfeld. Inaczej niż u nas – piwo ciemne nie różni się mocą od jasnego, o jego barwie decyduje mocniej palony chmiel.
Wieczorem zostaliśmy zaproszeni przez burmistrza Saalfeld pana Mathiasa Graula na kolację. Władzom gościnnego miasta przekazano podarunki, pamiątki i polskie wydawnictwa promujące gminy i stowarzyszenia położone w pobliżu Kanału Elbląskiego. Państwo Halina i Zbyszek Cieśla ze Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Aniołowo oraz pani Dorota Paśko – Sawczyńska z Gospodarstwa Agroturystycznego „Przystań!” w Matytach przygotowali dla naszych gospodarzy kosze z własnymi wyrobami. Własnoręcznie upieczonym chlebem, wyrobami masarskimi, własnej roboty nalewkami i haftowanymi obrazkami. Kolacja minęła w miłej i sympatycznej atmosferze. Tak zakończył się przedostatni dzień naszego pobytu w gościnnym Saalfeld.
Nazajutrz wyjechaliśmy do Fröbelstadt Oberweissbach – miejscowości w której urodził się Friedrich Fröbel, twórca idei dzisiejszego wychowania przedszkolnego, nazwanego przez niego „kindergarten”, czyli ogrody dziecięce. Uważał bowiem, że dziecko to roślina, a rodzice to ogrodnicy, których obowiązkiem jest dbanie o prawidłowy rozwój i pielęgnowanie słabej i kruchej roślinki.
Ciekawostką jest fakt, że Fröbel brał udział w bitwie pod Lipskiem w okresie wojen napoleońskich. Nie był żołnierzem, ale ochotnikiem. Wszyscy ochotnicy wyruszyli do walki w cywilnych ubraniach, chodzili wówczas w czarnych surdutach. Aby odróżnić się od cywilów na rękawach mieli naszyte czerwone wstążki, a guziki wymienili na złote. Stąd wzięły się barwy na fladze niemieckiej: czarna, złota i czerwona.
W domu, w którym jako szóste dziecko pastora urodził się Friedrich Fröbel dzisiaj znajduje się muzeum. Dom wygląda tak samo jak wtedy, gdy go wybudowano. Naprzeciwko niego, po drugiej stronie ulicy znajduje się kościół ewangelicki wybudowany przez ojca Friedricha Fröbla. Twórca kindergarten zmarł w 1852 roku w wieku 70-ciu lat, a jego idea wychowania przedszkolnego została zarzucona i byłaby zapomniana, gdyby nie jego o blisko czterdzieści lat młodsza żona, która po kilku latach przywróciła ją do życia tak skutecznie, że słowo „kindergarten” funkcjonuje w 38 językach, a do muzeum zjeżdżają turyści z najdalszych zakątków świata.
Następnym punktem programu była wizyta we Fleischrind GmbH. Jest to spółdzielnia powstała po byłym DDR-owskim Państwowym Gospodarstwie Rolnym. Przed przekształceniem w spółkę z o.o. w gospodarstwie pracowało 187 osób, po przekształceniu tylko 17. Podstawową gałęzią produkcji jest hodowla nierogatego bydła mięsnego, ale istnieją również spółki budowlane i elektromonterskie. Na przełomie lipca i sierpnia 1990 roku drastycznie spadły ceny wołowiny (o 30%) i firmie groziło bankructwo. Aby uchronić gospodarstwo przed upadłością zdecydowano się na sprzedaż bezpośrednią. Firma zarabiała wtedy więcej na kilogramie mięsa, po pierwsze dlatego, że jest to mięso specjalnych gatunków bydła o wysokiej wartości konsumpcyjnej, hodowanych na dodatek w warunkach ekologicznych, po drugie – producent omija pośredników, zyskując marżę hurtownika i detalisty. Zorganizowano sieć 10 sklepów, w których sprzedaje się mięso i wędliny produkowane przez spółkę. W 1991 roku sprzedano w ten sposób mięso z 500 sztuk bydła rocznie, do dzisiaj produkcja i sprzedaż się potroiła. W gospodarstwie hodowane są dwie rasy mięsne – francuska LIMOUSIN i niemiecka FLECKVIEH (łaciate zwierzę). Rasa francuska jest trzy razy droższa od niemieckiej, ale ma większe przyrosty dobowe wynoszące od 1200 do 1500 gramów. Są to zwierzęta bez rogów. Cielę, które urodzi się z rogami jest sprzedawane. Do dalszej hodowli dopuszczane są tylko sztuki bezrogie. Zwierzęta karmione są koncentratem paszowym, sianem i sianokiszonką. Nie ogranicza im się ilości zjadanego pokarmu. Większą część roku spędzają na pastwiskach.
Ziemia uprawna gospodarstwa położona jest w terenie górskim na dużej przestrzeni. Z północy na południe ma długość 9 km, a ze wschodu na zachód 45 km. Wszystkie pasze wykonywane są na miejscu. Ze względu na górski teren, spółka otrzymuje wyższe dopłaty do hektara: z Unii – 150 €, z krajowego programu dopłat – 340 €.
Inną formą promocji własnych wyrobów jest restauracja znajdująca się na terenie gospodarstwa. Zbudowano ją dzięki programowi Leader. Otrzymano na ten cel 550 tys. euro, co stanowiło około 30% wartości projektu. Wybudowano restaurację oraz sklep. W restauracji podawane są potrawy wykonane z własnych produktów, a w sklepie można nabyć ponad 400 artykułów, w tym mięso i wędliny z własnego gospodarstwa. W ramach programu NATUR prowadzona jest współpraca z rolnikami i od nich kupowane są: świnie, owce i drób. Kierownictwo zakładu szczyci się tym, że ciągle wyrabiana jest u nich kiełbasa z mięsa. Nie dodają żadnych „ulepszaczy”, nie kupują mieszanek przyprawowych, wszystko robią sami. Oprowadzający nas po gospodarstwie pan Müller stwierdził, że mimo wszystko jego najlepszą inwestycją było postawienie wiatraka wytwarzającego energię elektryczną. Za sprzedany prąd dostają rocznie ok. 80 tys. euro.
Ostatnim punktem programu było zwiedzanie DOMÄNE GROSCHWITZ (Folwarku Groschwitz). Są to zabudowania po klasztorze z 1600 roku. W czasach DDR-u budynki należały do państwa. Spółdzielnia Rolnicza w 1998 roku kupiła zabudowania i 16 ha ziemi. W budynku głównym znajduje się hotel z pokojami: 1,2,3 i 4 osobowymi. Ceny są bardzo przystępne, za jedną osobę płaci się mniej niż u nas nad morzem czy w górach. W jednym z budynków gospodarczych znajduje się muzeum starych maszyn rolniczych i sprzętów codziennego użytku używanych w dawnych czasach. W budynku po byłej stodole znajduje się sala na 100 miejsc, w której organizowane są śluby, uroczystości rodzinne, festyny itp. W tym gospodarstwie prowadzi się hodowlę jeleniowatych, których mięso sprzedawane jest w sklepie znajdującym się na terenie folwarku.
Pani Ines Kinsky przedstawiła nam na zakończenie niektóre projekty Leadera, które zostały zakończone. W sumie w ramach projektu Leader 2 i Leader + zrealizowano 160 projektów. Od najdroższego – budowy restauracji Steakhaus (550 tys.€) poprzez drobniejsze takie jak: wydawanie książek, informatorów, przewodników, wdrażanie systemów pojenie bydła na pastwiskach napędzanych energią słoneczną.
Beneficjentami projektów są: przedsiębiorcy, spółdzielnie np. rolnicze, samorządy gminne i wiejskie, a także rolnicy. Podstawowymi wymogami są: innowacyjność, ochrona środowiska, tworzenie nowych i ochrona istniejących już miejsc pracy. Wnioski ocenia koordynator. Jednak zdarza się, że najlepiej oceniony wniosek nie zostaje zatwierdzony do realizacji, ponieważ wyboru dokonują członkowie Leadera w drodze głosowania.
Miasto Saalfeld przygotowało kilka nowych projektów. Jednym z nich jest budowa pawilonu z wystawą minerałów. Ten projekt dostał wsparcie, finansowe jako ważny dla regionu. Opracowuje się również wnioski na świetlice wiejskie, które są ważne dla lokalnej społeczności i turystów, dla których przygotowywane są regionalne oferty.
Pani Kinsky zapoznała się również z projektami, które zostały zrealizowane w naszym regionie.
Podsumowując cały wyjazd należy powiedzieć, że został on perfekcyjnie przygotowany przez obie strony – polską i niemiecką. Tym, którzy pojechali tam po naukę, dał bardzo wiele. Strona niemiecka bardzo chętnie i wyczerpująco odpowiadała na wszelkie pytania płynące z naszej strony. Tłumaczki (Dorota Paśko – Sawczyńska i Beata Krauzer) dwoiły się i troiły, aby nadążyć z odpowiedziami. Podczas pobytu otoczeni byliśmy opieką sprawowaną przez pana Güntera Siebtrotha, pracownika magistratu.
Bezpieczeństwo w czasie przejazdu zapewnili nam dwaj niezwykle sympatyczni i cierpliwi kierowcy – panowie: Bogdan Segin i Andrzej Jabłoński, pracownicy morąskiej firmy przewozowej LIPNICKI. Serdecznie dziękujemy.

Opracowanie:
Elżbieta Dorota Blonkowska

Źródło
Przeniosłem tutaj treść do Jerzwałdu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Burmistrz”